Jakiś czas na mojej tablicy na FB Meg wrzuciła zdjęcie
przedstawiające wyobrażenie nowego Forda Mustanga, co więcej powiem wysoce
prawdopodobne, bo już od jakiegoś czasu chodzą pogłoski jakoby następca obecnej
generacji miał zerwać z retro designem i być silnie inspirowany konceptem Evos,
który kilka lat temu w trakcie któryś z targów samochodowych zaprezentował
Ford. Dotychczas mówiło się, że Evos zapowiada produkcyjne wcielenie Forda
Capri i jego współczesnej wersji mającej konkurować z Volkswagenem Sirocco,
zbudowaną na bazie Opla Insigni Calibrą, no i on miałby uzupełnić legendarną
trójcę. Jednak wszystkie wieści głoszą, że wcześniej wspominany przeze mnie
scenariusz, został zarzucony i w tym kontekście grafika znaleziona przez Meg nabiera nowego
wymiaru. Ale tu pojawiła się moja dygresja, że i samochód na grafice wygląda
atrakcyjnie (pomijając Mustangowe sentymenty) jak i obecna generacja ujmuje tym
swoim designem i zastanowiłem jakby tu wybrnąć z tej sytuacji, gdzie obydwa
wyglądają tak, że chciałoby się je kupić. Mówię do siebie: ,,człowieku, co by w
takiej sytuacji zrobiło Porsche?”.
No i w ten sposób zrodziła się myśl, że Ford
gdyby nie fakt, że jest amerykańską firmą i to, że tam wystarczy się nazywać
Mustang by odnieść sukces, bo w Stanach liczą się pewne sentymenty, skojarzenia
i tradycje, nie wykorzystał mnóstwa sposobności istniejących na innych rynkach
całego świata. Nawet mimo faktu, że jest on bardzo rozpoznawalny i większość
dzieci nawet wie, że Mustang to samochód.
Spójrzcie na Porsche, taka mała firma, która na bazie legendy jednego
pojazdu zbudowała cała flotę pojazdów, tą samą drogą podąża też obecnie MINI,
ale Ford z linią Mustanga pozostał w miejscu. A gdyby tak szef Porsche (tak
wiem, wiem, już wiele razy pisałem, że to powinno być dyskwalifikujące z CV w
świecie motoryzacji- Szef Porsche) przeszedł do Forda i wydzieliłby z marki Mustanga,
jako swoistą sub-markę, co by się wtedy stało? Można by oprzeć sprzedaż na
podstawowym modelu, który zachowałby retro design i nieznacznie by się w nim
rozwijał, podobnie jak ma to miejsce w przypadku dziewięćset jedenastki. On
byłby filarem sprzedaży miałby te swoje liczne wersje Schelby, Boss itd.
Natomiast wtedy można by znaleźć zastosowanie dla dużo bardziej współczesnych
projektów, model, który mógłby powstać to ,,Baby Mustang”. Zachowałby on logo z
pędzącym dzikim koniem, ale charakteryzowałby się nieco nowocześniejszym
designem np. takim jak w koncepcie Ewos. Samochód byłby mniejszy a co za tym
idzie realnie dwu osobowy, na jego bazie można by stworzyć klasycznego roadstera.
Przypadku ,,Baby Mustanga” targetem dla tego modelu byłoby klient, którzy ze
względu na wysokie spalanie, durze gabaryty i inne kwestie nie był dotychczas zainteresowany
właściwym Mustangiem. Ten miałby wydajne sportowe silniki o pojemnościach
dostosowanych i strawnych dla Europejczyków i konkurowałby z Porsche Boxterem.
Zakładając, że linia Mustang miałaby konkurować z wiodącymi
producentami aut sportowych na świecie zapewne należałoby wprowadzić zgodnie z
trendem czterodrzwiowe coupe oparte na klasycznym wcieleniu Mustanga. Oto
wizualizacja przedstawiająca jak mogłoby to wyglądać, a Ford zapewne pracowałby
obecnie wersją tzw. „czterodrzwiowego schooting brake.
No i na sam koniec najlepsze: Mustang w wersji SUV, by
konkurować o klienta dresiarza i wyrwać klientów Audi Q7, Porsche Cayenne. Ford
ma bogatą gamę SUVów przynajmniej na kontynencie amerykańskim, więc zbudowanie
Mustanga SUV byłaby dla niego prostym zadaniem, a później, kto wie? Specjalnie
dla Ameryki Mustang pick up.
Co Wy na taki pomysł?
Szaleństwo! Ale ponoć w każdym szaleństwie jest metoda! :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie to wszystko to szaleństwo! (przepraszam chwilowo nie stać mnie na bardziej inteligentny komentarz ;P)
OdpowiedzUsuń