Dlaczego? No zastanówmy się, czy wściekanie się coś
rozwiązuje? Nie bardzo? Czy prowadzi do łagodzenia konfliktów? Niezbyt. To dla
czego kochając samochody, miałbyś się wściekać? Bo wściekłość jest kreatywna! Ile
myśli kłębi się w głowie, tylko dlatego że jesteś wściekły, albo choćby
zdenerwowany? Ile świetnych pomysłów uprzykrzenia życia swoim wrogom wpada do głowy,
gdy się na nich zdenerwujesz? A spójrzmy na sprawę tak: ile wspaniałych samochodów
powstało dzięki temu, że ktoś się wściekł? Nie wiem dokładnie, nie jestem
fachowcem, ja tu tylko sobie uzurpuję prawo do wypowiedzi, ale wiem, że dzięki
temu uczuciu powstały takie samochody jak Ferrari, Lamborghini czy Ford GT.
Zacznijmy od początku. Jak powstała marka Ferrari? No w ten
sposób, że kierowca teamu Alfy Romeo w Formule 1, miał już dość dominacji tego
producenta we wszystkich wyścigach i postanowił stworzyć swój team, który
będzie wstanie dorównać Alfie Romeo. Z perspektywy lat można śmiało stwierdzić,
że Ferrari dotrzymało kroku Alfie, a potem ją przegoniło, a teraz są dużo, dużo
dalej., tak mniej więcej o kilka lat świetlnych, mimo że obie firmy są
własnością Fiata. Kiedy już Ferrari miało ugruntowaną pozycję w F1, wtedy właściciel
sportowej stajni postanowił, że zacznie produkować samochody sportowe i to tak
zrobił. No i produkcja samochodów sportowych się powiodła, czego dowodem jest
fakt, że jeśli myślimy o F1- to kojarzymy najpierw Ferrari, jeśli myślimy o
samochodzie sportowym, również na myśl przychodzi Ferrari.
I w ten sposób pomyślał też Ferruccio
Lamborghini, który (no i tu są dwie wersje tej legendy, ja przedstawię tę
niezwiązaną z Enzo Ferrari) postanowił kupić właśnie ów samochód sportowy.
Podczas jazdy testowej prawdę powiedziawszy nie był zachwycony faktem, za co ma
zapłacić tyle pieniędzy i śmiało, bez zbędnych ceregieli krytykował wszystko,
co mu się nie podobało w testowanym wozie, w dodatku w obecności dealera, który
niezbyt uprzejmie odpowiedział Ferruccio, cyt.: „jak jest Pan taki mądry, to
niech sam Pan sobie zbuduje samochód sportowy”. To rozwścieczyło Lamborghiniego,
który produkował dotychczas kotły CO i ciągniki, jednak zawzięty tą
wściekłością zrezygnował z zakupu Ferrari i zbudował samochód sportowy. I co?
Po tylu latach Lamborghini może stanowić jedyną alternatywę, dla Ferrari. To
Lamborghini jest w stanie doścignąć Ferrari i wzbudzić podobne emocje. Co więcej, to z właśnie firmy Ferrucciego wyjechał pierwszy w historii samochód, z centralnie umieszczonym silnikiem- Miura.
Wracając jeszcze do Enza Ferrari (to ciekawe, bo
zawdzięczamy mu powstanie wielu innym samochodów, ale w efekcie jego
działalności) człowiek ten tak rozwścieczył niegdyś Henrego Forda, który już
miał stać się właścicielem stajni sportowych samochodów Ferrari, już jechał z
umową do Maranello, już w walizce miał pieniądze, już wszystko było uzgodnione
z Enzo, gdy ten nagle mówi: ,,Nie sprzedam Ci mojej firmy, sorry Henry”. No i
Henry Ford wydał rozkaz-bez względu na koszty wybudować samochód, który pokona
Ferrari. I po raz kolejny powstała niesamowita maszyna- Ford GT40, mierzący
jedynie 40 cali, który odebrał tytuły Ferrari i wielokrotnie wygrywał w wyścigu
Le Mans.
Więc jednak, wściekłość jest pożyteczna. Wyobraźcie sobie,
co by było gdyby Ferdynand Porsche odmówił Adolfowi Hitlerowi zbudowania
samochodu dla ludu? Zapewne Adolf by się wściekł i co wtedy? Być może cześć z
naszych rodaków podniecałaby się właśnie debiutującą VII generacją Hitlera Golf
VII, zamiast Volkswagena. Albo producentem „sportowych samochodów” typu 911
byłaby firma Adolfinio (Adolfinio 911 Carrera).
A czy obecnie mamy do czynienia z wściekłością
motoryzacyjną? Być może, jednak czasem jest ona ubrana we wdzianka marketingu.
McLaren- największy wróg Ferrari w F1, po świetnym debiucie najszybszego
samochodu świata (McLaren F1- był nim w swoich czasach, oczywiście) po wielu
latach postanowił, że jednak będzie bezpośrednio konkurował z Ferrari. Co
więcej na szefa działu samochodów sportowych nominowano Rona Dennisa (człowiek
wściekłość), który nie przepada za Ferrari i który rozpętał pomiędzy tymi teami
prawdziwą wojnę zbrojeń, oraz który rządził i dzielił w swoim czasie, a któremu
zawdzięczamy szybki wypad Alonso ze stajni w Woking.
A co Wy o tym sądzicie? Też wpadacie w szał? Tak? To do dzieła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz