Ta da dam! Oto samochód, nad którym ochy i achy wydobywają z siebie wszyscy dziennikarze motoryzacyjni świata Jaguar XFR-S, który zadebiutował właśnie na targach samochodowych w Los Angeles. Ma on być realnym pogromcą BMW M5, choć jak już kiedyś Jeremy Clarkson (drugie video) udowodnił XFRowi nic nie brakuje, by konkurować z Bawarczykiem. Więc po co wersja XFR-S? Ciężko powiedzieć, dodatkowo czuję pewne zażenowanie, że tak znamienity producent, ze wspaniałą historią, by walczyć z M5 używa, tanich i tandetnych chwytów rodem z Mitsubishi Lancera Evo- wielki spojler, powiększone wloty w zderzaku, wloty powietrza na masce. I tu pojawia się moje pytanie? Czy eleganckiemu dżentelmenowi jakim był dla mnie Jaguar, a który wprowadzając XF stał się nowoczesnym i eleganckim dżentelmenem, przystoi zachowywać się jak napakowany Pan z siłowni, który cierpi na Absolutny Brak Szyi (ABS)? A przecież M5 jest muskularne i eleganckie, niczym Daniel Craig z smokingu Jamesa Bonda. Po co jaguarowi taki teatrzyk? I czy to przystoi? Oceńcie sami oglądając go na promocyjnym filmiku i komentujcie.
P.S. A poza tym mi osobiście XF bardziej się podobał przed faceliftingiem
Zobacz pozostałe filmy i zdjęcia