środa, 9 stycznia 2013

Sposób na Yeti, czyli Skoda Yeti 2,0 TDi Test

W pierwszym momencie kiedy, debiutowała Skoda Yeti byłem pełen euforii, pierwsze jej spotkania na drodze, pierwsze zaglądanie przez szybę do środka tej Czeszce, robiło na mnie pozytywne wrażenia. Byłem pod wrażeniem tego designu, który przypominał mi nieco, samochód poskładany z klocków LEGO. Jednak późniejszy kontakt z innymi samochodami pokroju Yeti, a w szczególności z mniejszą Kią Soul uświadomił mi, że Yeti stoi w rozkroku i nie bardzo wie, na co się zdecydować. Bo tak naprawdę, czy ten samochód chce być fajnie wyglądającym autem dla młodych (patrząc z zewnątrz), czy może uderza do sentymentów typowych klientów Skody (patrząc na wnętrze), dodatkowo oferując mu, jakże cenne we współczesnych czasach, złudzenie offroadowości. To niezdecydowanie jest obecne w całym samochodzie i odrobinę psuje mi obraz całego auta.



Jako że Skodą Yeti pokonałem sporo kilometrów(z Piły, aż do Jastarni), śmiało mogę porzucić moje opinie i oddać się suchym faktom. Otóż wnętrze jest przestronne, zapewnia sporo miejsca takiemu kierowcy jak ja, zarówno na fotelu kierowcy, jak i na tylnym siedzeniu. Miejsca na szerokości z tyłu jest wystarczająco, jednak jak to w takich samochodach bywa, dwoje pasażerów pojedzie komfortowo, mając do dyspozycji sporo podłokietnik z uchwytami na kubki, lub troje dzieci, takich które już nie muszą korzystać z fotelików. Jedyne co z tyłu wydawało mi się odrobinę niewygodne, to sposób regulowania oparć tylnych siedzeń, który wydał mi się nielogiczny. Już bardziej intuicyjne rozwiązanie miał Renault Scenic pierwszej generacji, gdzie w tym celu umieszczone stosowne dźwignie, a w Yeti używany…..obudowy zawiasu na którym montowane jest oparcie- tak to wygląda.  Deska rozdzielcza jest nudna i smutna. W pierwszym momencie, gdy ją ujrzałem ogarnęła mnie taka nostalgia i melancholia, że myślałem że się rozpłaczę- szaro i nudno, przewidywalnie a w dodatku to paskudne zielone podświetlenie instrumentów, które nie pasuje do białego podświetlenia zegarów i radia. Choć muszę przyznać, iż zegary umieszczone w cylindrach niczym w Alfie Romeo wyglądają całkiem atrakcyjnie. Co do wnętrze dodam tylko, że tak nudny projekt wydaje się brakiem szacunku dla współczesnych klientów i jawnym wątpieniem w ich poczucie estetyki.

  
Silnik, co by nie mówić zachowuje się dynamicznie i jest bardzo dobrze wyciszony, nawet jadąc po autostradzie ze sporą prędkością, hałas nie dawał się we znaki. Za to przez dość kanciaste kształty Czeskiego crossovera i wysoki prześwit wyraźnie było słychać gwizd, opływającego samochód powietrza. Układ kierowniczy precyzyjny, jak to we wszystkich samochodach w grupie VW, biegi też wskakiwały bez problemu, jedną rzeczą której żałowałem, to fakt że testowana Yeti, nie była wyposażone w zautomatyzowaną skrzynię dwusprzęgłową DSG. Zawieszenie- poprawne, dające poczucie pewności prowadzenia, typowo sztywne jak na całą rodzinę Volkswagena przystało, ma to swoje zalety w połączeniu z wyższym niż w kompaktach prześwitem.


Po całej podróży nasunęła mi się tylko jedna myśl, że to całkiem udany…..kompakt, który spokojnie może konkurować z Golfem, Cee’dem i innymi przedstawicielami tego gatunku, zresztą podobnie jak Nissan Qashqai i tego typu pojazdy, bo nie mógłbym go pod żadnym pozorem nazwać SUVem, a już w ogóle pojazdem offroadowym. Zresztą sami Czesi sami określili grupę docelową Yeti tą reklamą- obejrzyjcie, w której grupą docelową Yeti są kompakty.

Do reklamy mam jedno ale….ale Yeti nie ma za dużego bagażnika. Generalnie po przejechaniu trasy na Hel(l) i z powrotem, miałem mieszanie uczucia. Auto nie zawiodło, dowiozło mnie bezpiecznie i w miarę komfortowych warunkach, ale nie porwało mnie, nie zachwyciło, okazało się niezłym kompaktem, ale brakowało mu tej fajności, którą ma dla mnie Kia Soul, tego jaja i tego że czujesz się posiadaczem czegoś wyjątkowego. Jest jednak rozwiązanie, tak żeby ciekawie zindywidualizować swoją Yeti, by spokojnie mogła konkurować z Soulem. Oto firma tunerska BT-Design oferuje pakiet stylizacyjny, po którym, choć nie zmieni się dużo, auto odżyje i z tego rozkroku miedzy nudą użytkowników skody, a fajnością samochodu z klocków LEGO, przejdzie w tę drugą stronę. Spójrzcie tylko na te zdjęcia. 






A co lepsze- szare plastiki w środku zamieniono na pomarańczowe, ciekawe czy podświetlenie również? Sugeruję kolor pomarańczowy.
A Yeti w teście daję 7/10 pkt., choć w kategorii kompaktów na wysokim zawieszeniu z napędem na cztery koła nie ma lepszego wozu niż…… Honda CR-V, bo dla mnie takie SUVy, crossovery i tym podobne nie są niczym innym, niż kompaktami ze sprytnym marketingiem, by zarobić na nich więcej.

5 komentarzy:

  1. Honda? CR-V? To już wiem kto namówił Renatę Beger żeby ją u nas w M. kupiła :P

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem, mi się wydawało że Renata- moja koleżanka ze studiów- kupiła Accorda, ale długo po moim odejściu z Hondy, zresztą do wniosku z CR-V też doszedłem długo po tym fakcie. Co do Renaty to wiem, bo natknąłem się na nią kiedy negocjowała, jak wpadłem odwiedzić kierownika serwisu z pewną sprawą. Dotyczyła ona zresztą naszego współautora Runnera, który kupował wtedy Renault Lagunę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie prezentuje się to auto. Nasi sąsiedzi nawet w Chinach dają o sobie znać. Mam do czynienia z tą marką u siebie w firmie jako że zajmujemy się regeneracją silników do tych aut, i jednak cenie sobie tą czeską markę. Robią dobre auta, na kieszeń większości Polaków a i niektóre modele do Chin trafiają co świadczy że auto jest dobre.

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesujący design, chętnie bym się nią przejechał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogólnie skody mi się nie podobają, ale ta ciekawie jest zrobiona.

    OdpowiedzUsuń