środa, 10 października 2012

Słowa: "Mustang" i "Target" w jednej notce? A wszystko przyozdobione zdjęciami kiepskiej jakości ;)


Jakiś czas na mojej tablicy na FB Meg wrzuciła zdjęcie przedstawiające wyobrażenie nowego Forda Mustanga, co więcej powiem wysoce prawdopodobne, bo już od jakiegoś czasu chodzą pogłoski jakoby następca obecnej generacji miał zerwać z retro designem i być silnie inspirowany konceptem Evos, który kilka lat temu w trakcie któryś z targów samochodowych zaprezentował Ford. Dotychczas mówiło się, że Evos zapowiada produkcyjne wcielenie Forda Capri i jego współczesnej wersji mającej konkurować z Volkswagenem Sirocco, zbudowaną na bazie Opla Insigni Calibrą, no i on miałby uzupełnić legendarną trójcę. Jednak wszystkie wieści głoszą, że wcześniej wspominany przeze mnie scenariusz, został zarzucony i w tym kontekście grafika znaleziona przez Meg nabiera nowego wymiaru. Ale tu pojawiła się moja dygresja, że i samochód na grafice wygląda atrakcyjnie (pomijając Mustangowe sentymenty) jak i obecna generacja ujmuje tym swoim designem i zastanowiłem jakby tu wybrnąć z tej sytuacji, gdzie obydwa wyglądają tak, że chciałoby się je kupić. Mówię do siebie: ,,człowieku, co by w takiej sytuacji zrobiło Porsche?”.

No i w ten sposób zrodziła się myśl, że Ford gdyby nie fakt, że jest amerykańską firmą i to, że tam wystarczy się nazywać Mustang by odnieść sukces, bo w Stanach liczą się pewne sentymenty, skojarzenia i tradycje, nie wykorzystał mnóstwa sposobności istniejących na innych rynkach całego świata. Nawet mimo faktu, że jest on bardzo rozpoznawalny i większość dzieci nawet wie, że Mustang to samochód.  Spójrzcie na Porsche, taka mała firma, która na bazie legendy jednego pojazdu zbudowała cała flotę pojazdów, tą samą drogą podąża też obecnie MINI, ale Ford z linią Mustanga pozostał w miejscu. A gdyby tak szef Porsche (tak wiem, wiem, już wiele razy pisałem, że to powinno być dyskwalifikujące z CV w świecie motoryzacji- Szef Porsche) przeszedł do Forda i wydzieliłby z marki Mustanga, jako swoistą sub-markę, co by się wtedy stało? Można by oprzeć sprzedaż na podstawowym modelu, który zachowałby retro design i nieznacznie by się w nim rozwijał, podobnie jak ma to miejsce w przypadku dziewięćset jedenastki. On byłby filarem sprzedaży miałby te swoje liczne wersje Schelby, Boss itd. 
Natomiast wtedy można by znaleźć zastosowanie dla dużo bardziej współczesnych projektów, model, który mógłby powstać to ,,Baby Mustang”. Zachowałby on logo z pędzącym dzikim koniem, ale charakteryzowałby się nieco nowocześniejszym designem np. takim jak w koncepcie Ewos. Samochód byłby mniejszy a co za tym idzie realnie dwu osobowy, na jego bazie można by stworzyć klasycznego roadstera. Przypadku ,,Baby Mustanga” targetem dla tego modelu byłoby klient, którzy ze względu na wysokie spalanie, durze gabaryty i inne kwestie nie był dotychczas zainteresowany właściwym Mustangiem. Ten miałby wydajne sportowe silniki o pojemnościach dostosowanych i strawnych dla Europejczyków i  konkurowałby z Porsche Boxterem.


Zakładając, że linia Mustang miałaby konkurować z wiodącymi producentami aut sportowych na świecie zapewne należałoby wprowadzić zgodnie z trendem czterodrzwiowe coupe oparte na klasycznym wcieleniu Mustanga. Oto wizualizacja przedstawiająca jak mogłoby to wyglądać, a Ford zapewne pracowałby obecnie wersją tzw. „czterodrzwiowego schooting brake.


No i na sam koniec najlepsze: Mustang w wersji SUV, by konkurować o klienta dresiarza i wyrwać klientów Audi Q7, Porsche Cayenne. Ford ma bogatą gamę SUVów przynajmniej na kontynencie amerykańskim, więc zbudowanie Mustanga SUV byłaby dla niego prostym zadaniem, a później, kto wie? Specjalnie dla Ameryki Mustang pick up.
Co Wy na taki pomysł? 

2 komentarze:

  1. Szaleństwo! Ale ponoć w każdym szaleństwie jest metoda! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie to wszystko to szaleństwo! (przepraszam chwilowo nie stać mnie na bardziej inteligentny komentarz ;P)

    OdpowiedzUsuń