środa, 30 maja 2012

Nie prawda, że tak miało być

Statystycznie od momentu wypadku kolegi z klubu Renault zginęło 75 osób, ponieważ od 25.05.2012 upłynęło 5 dni. 

Nieoficjalnie wiadomo, że w Wojtka wjechał mocno rozpędzony Mitsubishi Galant którego prowadził pijany mężczyzna. Galant był na tyle rozpędzony, że zniszczeniu całkowitemu uległy dwa auta. Kierowca Galanta również zmarł . Pozostali dwaj pasażerowie Galanta również byli pijani. Stan pasażerów nie jest dokładnie znany wiemy tylko, że stan ich zdrowia nie zagraża życiu.







Możemy wymieniać informacje o rozwiązaniach mających chronić kierowców i pasażerów, ...to wszystko zmniejsza skutki wypadków, ale nie likwiduje przyczyny - jaką jest człowiek powodujący 90 –95% wypadków.
Opony zimowe, czujniki odległości, ABS, ESP nie zapewnią takiego bezpieczeństwa jak doświadczenie, rozwaga, rozsądek.

Zawsze powtarzam - rozpędzić pojazd, motocykl, skuter potrafi każdy - ale spójrzmy na zawody sportowe, czy w rywalizacji F1, czy WRC, wygrywa ten kto:
1. dojeżdża do końca wyścigu, do mety
2. skutecznie potrafi pojazd zatrzymać, wyhamować, a tym samym rywalizować na zakrętach.

Zwyczajnym niezwyczajnym bohaterem w moich oczach jest każdy, kto codziennie pokonuje drogę, bezpiecznie dojeżdża do celu, który posiada swój wewnętrzny psychomotoryczny tempomat pozwalający spieszyć się powoli.


Boli, że zginął człowiek na początku drogi w dorosłe życie. Moja przygoda z pojazdami mechanicznymi to już 16 lat w ruchu drogowym, z uprawnieniami.
W Polsce w ciągu ostatnich 17 lat w Polsce zdarzyło się prawie milion wypadków drogowych, w których zginęło ponad 110.000 osób, a ponad milion zostało rannych.

Widziałem nie jeden wypadek, byłem świadkiem tragedii drogowych, których nadal największą przyczyną są nadmierna prędkość, brawura, brak wyobraźni.

Zagrożeniami powodującymi tak wysokie ryzyko są wypadki związane z: najechaniem na pieszego, zderzeniami bocznymi i czołowymi, nadmierną prędkością oraz spowodowane przez młodych kierowców.

Jeden wypadek może oznaczać dwie tragedie - mniejsze lub większe, 1/10 osób ginie.
Najcenniejsze jest życie. Niemniej straty materialne, jakie ponosi społeczeństwo z tytułu wypadków drogowych, mierzone wielkością nie wytworzonego dochodu narodowego, przewyższają wielkość wydatków budżetu naszego państwa na opiekę zdrowotną i pomoc społeczną.


Koszt społeczny jednej zabitej osoby to prawie 1 mln złotych.
Kierowcy samochodów służbowych, których ilość w Polsce oceniana jest łącznie na pół miliona do 800 tysięcy pojazdów, powodują 30% wypadków. Dlaczego?
Czy słyszeliście kiedyś?
Let’s go! Dawaj więcej! Niech nie stygnie!

Ku przestrodze proponuję obejrzeć poniższy film, który krąży w sieci od dawna



poniedziałek, 28 maja 2012

Obiecanki Cacanki


Co jakiś czas zdarza się tak, że jakiś producent pokazuje niesamowity koncept car, rzekomo zapowiadający jakiś efektowny samochód sportowy z centralnie umiejscowionym silnikiem. Ostatnio taki koncept pokazało Renault a chodzi o model Alpine. Prezentowanemu samochodowi nie można niczego zarzucić- wygląda naprawdę rewelacyjnie, jest i zadziorny i elegancki, a w dodatku wygląda awangardowo i pokazuje, że samochód z centralnie umieszczonym silnikiem może też wyglądać designersko. Pozostaje tylko jedno pytanie: Czy jest to zapowiedź samochodu, który rzeczywiście wejdzie do produkcji, czy może tylko przechwałki? Renault, co prawda jest właścicielem Nissana, a nie, kto inny produkuje prześwietnego i przegenielnego GT-R-a będącego odciskiem dla Porsche, więc doświadczenie w produkcji ultra szybkich i sportowych samochodów można powiedzieć, że ma. Jednak prawda jest też taka, że Renault ze swoimi problemami ze sprzedażą, oraz ze znalezieniem miejsca na rynku dla siebie, powinno się teraz skoncentrować się na innych kwestiach, niż na produkcji sportowych wozów. Warto również zwrócić uwagę na nazwę prezentowanego konceptu Alpine- nawiązuje ona do submarki Renault, która zajmowała się produkcją aut ,,sportowych” o nienajlepszej renomie.

piątek, 25 maja 2012

Ciekawe odkrycie

Szperając w pulpicie nawigacyjnym użytkownika blogger.com natknąłem się na statystyki, skąd biorą się odwiedzający Naszego bloga. Biorą się z wyszukiwarki googe.com. A jakie słowa wpisują w nią, że trafiają do Nas? Sami zobaczcie na zdjęciu poniżej.

Wygląda na to, że jakieś nastolatki smacznie sobie ,,Drzemały" na lekcji historii, by potem sprawdzać w necie, jak wyglądał wóz ,,Drzemały".
Uprzejmie informuję, że mój pra, pradziadek Michał Drzymała był właścicielem Wozu Drzymały, w którym co najwyżej jego liczne dzieci sobie drzemały.

Badania rynku wskazują…


Ostatnio znowu od kogoś dostałem link do strony, na której rzekomo miała znajdować się ankieta niezbędnie potrzebna jakiemuś studentowi do jego pracy dyplomowej, a na której w rzeczywistości znajdowały się badania dotyczące rynku usług. Jak już otworzyłem i kiedy się zorientowałem, że ktoś w bezczelny sposób mnie naciągnął, bym poświęcił swój czas stwierdziłem: Czemu nie? Czemu nie mam pomóc komuś zarobić trochę grosza? Niestety przy 120 pytaniu, najpierw strona się zacięła, po czym ja sam się zirytowałem i porzuciłem pomysł wypełniania tego od początku. A jeśli nawet moje odpowiedzi gdzieś się zachowały i ktoś chciałby wykorzystać oddane przeze mnie odpowiedzi do badania rynku, obawiam się, że mu się nie przydadzą, ponieważ standardowo brakowało mi możliwości odpowiedzi, które zupełnie oddawałby moje odczucia.
I teraz jedno przemyślenie nim przejdę do sedna: dlaczego ludzie muszą wymyślać takie historie, że jakiś student tego niezbędnie potrzebuje, zamiast po prostu powiedzieć: Stary potrzebuję Twojej pomocy- chcę dorobić kasę, weź poświęć mi trochę swojego czasu i wypełnij ankietę składającą się z 200 pytań. Oczywiście powiedziałbym: Czy Cię po….200 pytań? Po czym jednak bym usiadł i wypełnił.
Te badania rynku wyzwoliły we mnie pewne przemyślenie, bo o to nieraz spotykałem się z tym, że jakiś producent samochodów wypuszczał modele, które miały wbijać się idealnie w potrzeby rynku, a były po prostu nazbyt optymistycznym odczytywaniem takich badań. Np. kilka lat temu Renault i Opel zasugerowały się ankietami, z których wynikało, że użytkownicy samochodów pokroju Audi A6, Mercedesa klasy E i BMW 5, nie chcą już jeździć klasycznymi sedanami. Podnieceni tym sondażem opracowali i wypuścili samochody, które miały konkurować w tej klasie i nie były sedanami- mowa tu o Renault Vel Satis i Oplu Vectrze w wersji Signum (to moja wersja- oficjalnie samochód nazywał się Opel Signum) i odnieśli tymi modelami spektakularną klęskę.


środa, 23 maja 2012

Uciec w dzicz


Nie wiem jak Wy, ale ja co jakiś czas, odczuwam potrzebę spakowania swoich wszystkich rzeczy i ucieczki gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Brzmi to niezwykle romantycznie, jednak z realizacją tego planu jest dużo ciężej, bo jak zabrać ze sobą swój dom? Oto pytanie! Jakoś za hotelami nie przepadam, mimo że sypiałem w nich. A teraz wyobraźcie sobie, jak mogą wyglądać hotele w niektórych miejscach w Afryce, a jak mówi Wojciech Cejrowski, tylko tam, są jeszcze miejsca kompletnie pozbawione cywilizacji, gdzie prawo majątkowe jest niczym, gdzie nikt nie przejmuje się pieniędzmi, gdzie nikt nie gania za wynikami w pracy. Więc jak to zrobić, żeby mieć wygodny dom, a zarazem uciec w ,,dzicz”? Właśnie znalazłem rozwiązanie a nazywa się ono Unicat Indyvidual  EX70-HDQ  zbudowany na bazie ciężarówki MAN TGA z napędem na wszystkie sześć kół (6x6). Choć nigdy nie byłem fanem camperów i zgadzam się ze stwierdzeniem, że campingi powinny się przemieszczać nocami po drogach, a każde przyłapanie właściciela campingu na drodze powinno wiązać się ze społecznym ostracyzmem, ale to jest coś niezwykłego. Spójrzcie na zdjęcia. Po pierwsze wjedziemy tym, praktycznie w każde miejsce, bo każda z osi jest napędzana, poza tym ciężarówka ta ma całkiem niezły prześwit, bo podstawą do budowy tego monstrum są wywrotki, jakie widujemy na placach budów dróg. Praktycznie takie same ciężarówki startują w Rajdzie Dakar w klasyfikacji ciężarówek, która jakoś przez polskich dziennikarzy nie jest relacjonowana, choć co roku Polska ma reprezentację i w tej kategorii. Wróćmy do samochodu, część mieszkalna pojazdu, na postoju może zostać powiększona przez podniesienie dachu, wtedy na piętrze powstaje sypialnia. Całość jak widać jest luksusowo wykończona, mamy wszystko, co w domu jest niezbędne, włącznie z dużym łóżkiem, co ewidentnie podoba się komuś tak wygodnemu, jak ja. Mamy do dyspozycji też garaż na quada. Prawdopodobnie jak wszystkie tego typu pojazdy, samochód wyposażony jest w agregaty prądotwórcze by zasilić całość, oraz w zbiorniki na wodę, oraz ścieki. Czyż nie jest to współczesne wcielenie Wozu Drzymały, przecież odrobina luksusu się należy, a nikt nie będzie mieszkał w cygańskim wozie, w końcu już nie jesteśmy okupowani przez Prusaków. W dodatku, to w końcu rozwiązuje problem imprez. Już nigdy nie wypowiedziałbym słów: ,,Sorry- dziś jestem samochodem, więc nie piję”, bo byłbym samochodem, ale też i domem. Najpierw spokojny (oby) odpoczynek w domu na parkingu, a następnie, jazda przed siebie- tam gdzie oczy poniosą. 


środa, 16 maja 2012

Porsche 911 GT3 RS drżyj!


Oto pogromca Porsche 911 GT3 RS od MINI- nowy model od nadwornego tunera MINI, John Cooper Works zwany GP. Niestety obecnie MINI, nie potwierdziło danych technicznych, jednak wiadomo jest, że będzie on dysponował mocą ponad 220 KM, że nie będzie posiadał tylnej kanapy, że będzie miał bardzo ładne malowanie (jak na zdjęciach załączonych poniżej) oraz to, że na torze Nurburgring, jest szybszo od swojego poprzednika o 18 sek. Czyli czas przejazdu tym MINI po legendarnym torze wynosi 8 minut 23 sekundy. Co więcej seria GP zostanie wyprodukowana w ograniczonej do 2 tys. liczbie egzemplarzy.
Co sądzicie o takim ekstremalnym MINI? Dorzucam filmik, na którym możecie zaobserwować jego poprzednika, poddanego dodatkowemu tuningowi, który na Nurburgring połyka 911 jak smok dziewice.

wtorek, 15 maja 2012

Jestem porucznik Gruber, a to mój mały czołg…


Każdy, kto zna serial komediowy Alo! Alo! Zna również postać porucznika Grubera, który będąc w armii Niemieckiej wykazuje również wszelkie skłonności homoseksualne i regularnie podrywa głównego bohatera całego serialu, czyli restauratora Rene. Ale co bardziej ciekawe porucznik gruber jest właścicielem ,,małego czołgu”. Natchnęło mnie to do pewnego przemyślenia, czy dziś, w motoryzacji mamy do czynienia z samochodami, które można by nazwać mianem małego czołgu. Co zaskakujące, już po krótkiej chwili zastanowienia zdałem sobie sprawę, że tak! W związku z tym powstał ranking ,,Top: Mały Czołg”, który prezentuję poniżej. 
Oczywistym pierwszym kandydatem do miana Małego czołgu jest Hummer. Samochód powstał dla armii amerykańskiej i produkowany był przez firmę AM General Corporation, oczywiście był opancerzony, oczywiście dysponował odpowiednim sprzętem, który pozwalał czuć się bezpiecznie we wnętrzu amerykańskim żołnierzom i zasłynął w wojnie w zatoce perskiej, do tego stopnia, że do firmy, która go produkowała, zgłosił się GM i powiedział, że odkupi od nich prawa do nazwy i wprowadzi Hummera na rynek, aby dzielni amerykańscy cywile mogli się nacieszyć takim czołgiem. Pierwsza generacja tego potwora niestety nie była rynkowym hitem, znam tylko jeden przykład osoby, która nim jeździła a był to Arnold Schwarzenegger. Jednak samochód miał mnóstwo zalet jakże potrzebnych by zostać małym czołgiem np.: był niezwykle szeroki(2197 mm), niezwykle długi (4686 mm), strasznie kanciasty a w dodatku pomalowany na kolor żółty wyglądał naprawdę groteskowo.  Poza tym odznaczał się naprawdę wybitnymi właściwościami terenowymi.

niedziela, 13 maja 2012

Szukamy następcy Matiza! cz.2

W pierwszej części, tego tekstu, poznaliśmy w dużym uproszczeniu historię Matiza, czyli samochodu, który w latach 90-tych zmotoryzował na nowo Polskę, oraz kilku przedstawicieli innych marek, które pretendowały do miana Matiza- na miarę XXI w. Niestety nieudanie. Chcąc zapoznać się z pierwszą częścią tekstu, zapraszam do archiwum, a teraz przejdziemy do pozostałych pretendentów, którzy chcieliby zostać nowym Matizem.
Włoski Matiz- podejście drugie
Wśród nich mamy świeżo debiutującą w tej klasie Pandę II, która tym razem chce być tak słodka, kochana i piękna, że niemal wygląda groteskowo, gdy w kolejnych elementach nadwozia znajdujemy odwołania do kwadratu z zaokrąglonymi rogami (o zgrozo- nawet zegary mają taki kształt, kierownica, przyciski na niej, przyciski od klimatyzacji, AAAAAAAA!!!!). W dodatku, w reklamie telewizyjnej widzimy szczelinę na torebkę (czym Fiaty od lat plusują u Pań) w desce rozdzielczej, wypchana pluszowymi misiami. Szczerze mogę wyrazić jedno tylko zdanie, kryzys tożsamości we Fiacie, uważam za godnie reprezentowany, przez ten model. Tak naprawdę nie ma odwołań, do innych modeli marki, wyznacz on nowe standardy w dziedzinie designu Fiata, czyli jak każdy kolejny model, a standardy zaistniałe w Pandzie II, napawają mnie tylko negatywnymi skojarzeniami. Co ciekawego w samochodzie? Silnik 0.9 turbo- który brzmi naprawdę ciekawie, niczym mały ratlerek, kiedy warczy, choć przypomina też odrobinę dźwięk Fiata 126p. Moim zdaniem, znacznie ciekawszą wersją Pandy, jest droższa Lancia Ypsylon, jednak jak na ,,Markę Premium Fiata” ( to też jest jakaś kuriozalny związek frazeologiczny) przystało, musimy dysponować grubszym portfelem. Za to dostajemy znacznie bardziej dopracowany stylistycznie samochód, który naprawdę może się podobać, zwłaszcza jeśli ma tablicę rejestracyjną ,,DO GAROW”.

piątek, 11 maja 2012

W czym tkwi fenomen Fiata Freemont?


Od pewnego czasu zastanawiam się nad pytaniem, które umieściłem w tytule. Jak to możliwe, że Fiat Freemont odniósł rynkowy sukces i obecnie jest dość często widywany, mimo faktu, że Dodge Jurney (którym de facto Freemont jest) był na rynku już dawno i nie zaskarbił sobie przychylności klientów, podobnie jak wcześniejsi przedstawiciele tego typu samochodów.
Czym tak naprawdę jest Fiat Freemont? To dość trudne pytanie. Samochód ten łączy w sobie cechy vana i crossovera . Jest to o tyle absurdalne połączenie, ponieważ duże SUVy też mogą być siedmioosobowe. Wiec Freemont jest i vanem i crossoverem- ponieważ nie wjedziemy nim w żadne terenowe przeszkody.
Przygoda motoryzacji, z samochodami o takim nadwoziu, rozpoczęła się wraz ze stworzeniem przez Chryslera modelu Pacyfica. Samochód był dokładnie tym samym, czym jest Fiat Freemont, oferował siedem miejsc we wnętrzu, vanowate nadwozie z elementami stylistycznymi upodobniającymi go do SUVów, oraz mocne silniki. Występował on również (jak dobrze mi wiadomo- ale nie zastrzegam sobie monopolu na wiedzę) z napędem na jedną oś- przednią.
Paradoksalnie samochód amerykański, a w samej Ameryce nie odniósł spektakularnego sukcesu, do tego stopnia, że Chrysler nie przewidział dla tego modelu następcy i samochód umarł śmiercią naturalną, a przecież było to auto naprawdę bombowe, w samej Pile, wybuchło jedno takie (na Kolbego :P).

wtorek, 8 maja 2012

Szukamy następcy Matiza! Cz.1

Matiz, samochód, który zrewolucjonizował pojęcie samochodów segmentu A, w którym to do momentu wejścia go do sprzedaży jedyną słuszną koncepcja nadwoziową był 3-drzwiowy hethback. Projekt stworzony przez Giorgio Gugarro, dla Fiata pod nazwą Cinquecento Lucciola, mający stanowić następcę Cinquecento, odrzucony przez Fiata, ponieważ obecny model sprzedawał się dobrze, ,,a poza tym, kto będzie chciał kupić samochód segmentu A, z pięciorgiem drzwi?”. 
Historia Koreańczyka
Jednak pewna Koreańska firma motoryzacyjna, cierpiąca na brak dobrego designu, oraz kryzys tożsamości odkupiła ,,kamień odrzucony przez budujących” i zrobiła z niego kamień węgielny swojej sprzedaży na lata. Wyobraźcie sobie miny Włochów, gdy okazało się, że Matiz jest hitem rynkowym! Matiz mimo swojej prostej konstrukcji opartej jeszcze na Tico (a jak wiemy Tico, oparte jest na konstrukcji Suzuki Alto) bił rekordy sprzedaży. To, co zdaniem Fiata było absurdem- 5-cio drzwiowe nadwozie w tej klasie- okazało się czymś, czego klienci właśnie potrzebują, dodatkowo dość nowoczesny design, jak na owe czasy i Daewoo Matiz stał się koszmarem Fiata, na kilka dobrych lat. Przypominacie sobie lata 90? Kiedy już na ulicach Matizy zaczęły stanowić, równą potęgę jak Maluchy. 
Samochód był dość tani, a oferował w przeciwieństwie choćby do produkowanego jeszcze wtedy Malucha, pięcioro drzwi. Więc dla ubogich Polaków, z wielodzietnymi rodzinami stał się tym, czym obecnie są wszelkiej maści vany. W tym ubogim, poszkodowanym, poniszczonym przemianami świecie, Matiz był wyznacznikiem swoistego luksusu (no oczywiście nie dla Pana Waldemara ,,Pee”- i nie chodzi mi o Pawlaka;)) i odebrał sporą rzeszę klientów Fiatowi, który nadal uparcie sikał pod wiatr i który nadal oferował Cinquecento, jednak po gruntownym face liftingu i pod nazwą Seicento. Jednak spadek zainteresowania tym samochodem był tak drastyczny, że Fiat w pośpiechu postanowił wprowadzić do sprzedaży konkurenta dla Matiza.

niedziela, 6 maja 2012

Czy następuje śmierć motoryzacji?

Dziś znalazłem to intro, do gry Forza Motorsport 4 i skłoniło mnie ono, do pewnych przemyśleń, równocześnie wzbudzając nostalgię i melancholię. A co wy sądzicie na ten temat?

piątek, 4 maja 2012

I'm 9. Numero 9.

Jakiś miesiąc temu w prasie pojawiły się pierwsze wzmianki o nowym concepcie Citroena. Fejsbuk zaprezentował jego pierwsze zdjęcie. Miesiąc później na Place de la Concorde w Paryżu auto miało swoją sesję promocyjną. Po niej zmontowano przydługawy teaser, z krótkimi przebłyskami auta ukazanymi między wlekącymi się ujęciami Chińczyka w garniturze i prawdopodobnie Francuzki biegającej i wyginającej się w barokowych pomieszczeniach. I to by w zasadzie było na tyle.



O Citroenie DS9 wiadomo całkiem sporo ale i niewiele. Auto swoim wyglądem przypomina Metropolis, concept Citroena sprzed dwóch lat. Niemal identyczna linia nadwozia, tak samo prowadzona linia grilla, aż po LEDowe światła. Jest też podobne do innego concepta - Peugeota HX1. Nie powiem, na zdjęciach i na filmie wygląda całkiem przyjemnie i nawet uszczypliwi redaktorzy Top Gear sączą na niego swe ochy i achy. Jednak możemy oblizac się smakiem gdyż docelowo, przynajmniej do momentu kiedy się nie przyjmie, auto ma być dostępne jedynie na rynku Chińskim. Dlaczego? Ponieważ zaraz po Europie, rynek wschodni jest drugim największym rynkiem zbytu dla Citroena, nawet jego dyrektor Frederic Banzet oświadczył niedawno podczas autosalonu w Genewie, że inspiracją dla N9 była właśnie kwitnąca chińska gospodarka (oczywiście!)...



I rzeczywiście, Jest wielki jak Chiny... A przynajmniej wielkościowo podobny do Audi A8, czyli wielki! Na chwilę obecną nie zmieściłby się w moim garażu - prawie 5 metrów długości i dwa szerokości? Wolałabym trzymać go na podjeździe przed domem. Albo! Wykorzystać miejsce pod balkonem - zmieściłby się na pewno z jego 1,27m wysokości. I może narzekam, ale nie lubię aut trzydrzwiowych, tak samo jak nie przepadam za tym typem nadwozia - shooting brake, ni to coupe ni to combi. Całość dopełnia długa maska, która przy tak niskim aucie nie wygląda aż tak przesmiewczo jak w BMW serii 1 i 21 calowe koła, ale one, jak ładnie zauważył jeden z dziennikarzy - znikną nim auto trafi do produkcji.





Wewnątrz, wg. podanej przez Citroena specyfikacji ma znaleźć się turbo doładowany silnik spalinowy (znany podobno już z MINI, ahoj Mateuszu!) o pojemności 1,6 litra, mocy 225KM i momencie obrotowym 275Nm. Proszę radować się do woli, jestem kobietą i być może nie przykładam do mocy auta należytej uwagi, ale od czego jesteście Wy ;] Koniec? NIE! Jest tego więcej! Drugą jednostką napędową Citroena jest silnik elektryczny o mocy 70KM i momencie 200Nm. Moc obu silników można połączyć, co da nam prawie 300KM, 5,4 sekundy do setki i prędkość maksymalną w okolicy 244km/h. Można też pobawić się w ekologa i korzystać z baterii dających nam pole do popisu zawężone do 50 km, które w razie potrzeby można naładować z domowego gniazdka w trzy godziny.

I teraz pytanie: czy rzeczywiście Citroen DS9 wejdzie do produkcji? Czy będzie nam dane zobaczyć 9tkę zasuwającą na skrzyżowaniu jak niedawno było nam dane widzieć czerwoną Panamerę? Czy może jak concept, to concept i zostanie tylko pomysłem tak jak Metropolis? Chciałabym się mile zaskoczyć. A tymczasem zostaje nam cieszyć się, że i proekologiczne auta są coraz przyjemniejsze dla oka a nie tylko dla środowiska.

tu spora galeria z ciekawymi zdjęciami, i tu też

A w temacie Peugeota HX1 galerię możecie zobaczyć tutaj

czwartek, 3 maja 2012

Dobry kompromis? To coś takiego istnieje?


Nie lubię kompromisów w motoryzacji. Dla mnie prawdziwy samochód musi powstać na przekór rynkowi, musi być bezkompromisowy, musi być odrobinę…. bezsensowny. Generalnie kompromisy w motoryzacji prowadzą do powstania takich pojazdów jak……VW Golf. Po prostu nudnego, bez duszy, do przesady dopracowanego, do przesady poręcznego. Jednak czy w motoryzacji może istnieć coś, co można by określić mianem ,,dobrego kompromisu”? Dotychczas takie sformułowanie w odniesieniu do motoryzacji, przywodziło mi na myśl jedno słowo- oksymoron (jeśli nie kojarzycie, co to, sprawdźcie w Wikipedii- jest dość dokładnie wytłumaczone), jednak po zaawansowanych przemyśleniach, mogę powiedzieć, że są dziedziny, w których możemy mówić o dobrym kompromisie. Jakie? Załóżmy taką sytuację- jesteśmy młodymi przedsiębiorcami z branży np. ogrodniczej- potrzebujemy busa, do przewozu worków z torfem, do przewozu kwiatków, ale jednocześnie jesteśmy fascynatami motoryzacji i nie chcielibyśmy rezygnować ze swoistej ,,zadziorności”, jaka jest nam bardzo bliska. Albo inna sytuacja: jesteśmy ojcem rodziny: dwójka dzieci, pies i (niestety) żona, czy musimy rezygnować z przyjemności podróżowania mocnym i dynamicznym samochodem na rzecz nudnego, powolnego i wyglądającego przenudnie vana? Otóż muszę wszystkim obwieścić wszem i wobec że, nie! A w tej kwestii, głos motoryzacyjny postanowił zabrać Ford. Bo oto Ford, ma w swojej ofercie dwa samochody, które idealnie wpisują się w scenariusze napisane wcześniej przeze mnie, chodzi tu o S-Maxa, oraz o Transita Sportvana.
Ryzykownym posunięciem, ze strony Forda było wprowadzenie w jednym segmencie dwóch modeli samochodów, jednak Ford poszedł na całość i zafundował sobie w klasie dużych vanów, aż dwa modele. Doświadczenie speców od marketingu mówi o tym, że jeden producent nie powinien sam doprowadzać do sytuacji, kiedy to w jego produkty konkurują między sobą, a S-Max i Galaxy drugiej generacji to robią. Czy na pewno? Niezupełnie Galaxy skierowany jest do klientów o znacznie bardziej spokojnej naturze, którzy niekoniecznie cenią dynamikę, na pierwszym miejscu w samochodach typu van cenią przestrzeń.  S-Max wręcz przeciwnie, jest uosobienie właśnie wspomnianego wcześniej dobrego kompromisu . Wystarczy spojrzeć na ten samochód, by mimo wielkich rozmiarów zauważyć detale, które wpuszczają w jego design powiew dynamiki, cała bryła samochodu jest zwarta i wygląda naprawdę bardzo dobrze. Imitacje wylotów powietrza na bokach sugerują, że mamy do czynienia z naprawdę dużymi jednostkami napędowymi, które wymagają dodatkowego chłodzenia, podobnie jak duży wlot powietrza w zderzaku.  Nieprawdą jest też stwierdzenie, że S-Max i Galaxy są to bliźniaki technicznymi, bo w trakcie rozmowy z człowiekiem, który pracował w serwisie Forda dowiedziałem się, że różnią się one w sposób zasadniczy.  Ale tak naprawdę, samochód jest przełomem w motoryzacji. Do czasu, gdy wszedł on do sprzedaży vany były nudne, a głównymi założeniami, jakie miały spełniać to przestrzeń, bezpieczeństwo i przytulność. Ford z S-Maxem poszedł w innym kierunku- mamy samochód, który wygląda dynamicznie, ma mocne silniki, a przestrzeń (w stosunku do Galaxy) nie jest w nim priorytetem, choć nie można powiedzieć, że jest on mały i ciasny.



A co do Transita Sportvana, jest to tak naprawdę zwykły Transit, jednak dzięki zabiegom stylistycznym, zyskał on bardzo dynamiczny wygląd. Jakie to zabiegi? Transita Sportvana z daleka poznamy po szerokich dwóch pasach biegnących wzdłuż krótkiej maski, które przywodzą na myśl te z Forda GT, jak również po nisko profilowych oponach nałożonych na bardzo efektowne alufelgi. Mamy w nim również nakładki na nadkola, które mają sugerować, że auto jest szersze, oraz imitację podwójnego wydechu pod tylnym zderzakiem ( niestety jest to tylko imitacja, ponieważ nie wydobywają się z niej jakiekolwiek gazy). Sam samochód cieszy się sporym zainteresowaniem, mimo że można go mieć z najniższym dachem, oraz w najkrótszej wersji. Historia tego samochodu jest bardzo prosta. Najpierw Ford, z okazji rocznicy powstanie pierwszego Transita (lub jego zwycięstwa w wyścigu, bo tak- nie przesłyszeliście się się- Transity również kiedyś się ścigały) wypuścił w UK wersję limitowaną, która zeszła jak na pniu, później kolejne wznowienia tejże wersji, by na końcu umieścić ją, jako regularna wersja w cenniku Forda. Samochód jest naprawdę wyjątkowy, miałem okazję kilka razy widzieć go na żywo i na serio, robi wrażenie. Nie przejdziesz obok niego nie zwracając uwagi, tak jak na miliony innych busów, które krążą po naszych ulicach, ale zawsze przyciągnie Twoją uwagę. I bardzo dobrze! Takich samochodów powinno być więcej. Wiem, ze prowadząc firmę transportową, będąc kurierem DHLu, zwraca się uwagę na inne czynniki wybierając busa, ale jest też nisza klientów- jak choćby podany wcześniej przykład, którzy wybierają Transita Sportvana. Bo co, tak naprawdę liczy się w samochodzie dla takiego np. ogrodnika? Przestrzeń, a transit w tej wersji zmieści trzy europalety. 
Jedna tylko uwaga do niego- przeczytałem kiedyś opinie jednego dziennikarza motoryzacyjnego, że szkoda ze zamiast standardowych foteli w szoferce, nie można opcjonalnie zamówić, sportowych kubełków i zgadzam się z tą opinią. Apelujemy do Forda, o dodanie do opcji w tym modelu sportowych kubełków Recaro- nawet, jeśli miałoby się do odbić, na zniknięciu jednego miejsca (w standardzie z przodu zmieszczą się 3 osoby).


P.S.
1. Wejście do tej niszy rynkowej planował również Opel, stąd też przymiarki w postaci Opla Vivaro VPC, jednak nie wszedł on do produkcji. Prawdą jest również fakt, że Zafira występowała też w wersji OPC, która nie była nudna, smutna i wolna, jednak w mojej wypowiedzi chodzi o vana, który powstał tylko i wyłącznie z takim zamierzeniem by być sporty a nie, jako jedną z jego wersji.
2. Felieton nie zawiera lokowania produktu, nie był też inspirowany przez firmę Ford odpowiednim przelewem na moje konto- jesteśmy niezależnym blogiem motoryzacyjnym i całość tekstu powstała w sposób naturalnej inspiracji. 




wtorek, 1 maja 2012

Top 10: Najładniejsze Dźwięki Silników

Mamy długi weekend, czas gdy na drodze (a jako że w mieszkam w pobliżu K10) słyszymy przede wszystkim, dźwięki motocykli, ale czy tylko jednoślady mają monopol na efektowny dźwięk silnika? Uważam że nie, w związku z tym prezentuję Wam ,,Top 10 Najlepszych Dźwięków Silników". Zagłuszmy motocyklistów!

10. Jaguar XFR


 9. Ferrari 612 Scaglietti

8. MINI Cooper JCW (tuning)

7. Mercedes CLK AMG Black
 

6. Aston Martin One-77


5. Bentley Continental V8 (to jest szok, że Bentley z za małym silnikiem jak na Bentleya, brzmi tak dobrze)

4. Aston Martin Vantage S

3. Porsche Carrera GT
 

2. Lexus LF-A

1. Silnik 4,7 produkcji Maserati, dostępny w modelach Quattroporte GTS, Granturismo S, Alfa Romeo 8C Competitione.
 
P.S.
Przyznaję, niektóre motocykle też mają niezły dźwięk silnika, jednak są w zdecydowanej mniejszości np. Triumph Thruxton