niedziela, 22 kwietnia 2012

F1- technologia i absurdy


F1 to niewątpliwie jedna z najbardziej zaawansowanych technologicznie dyscyplin sportów motorowych. Nie sądzę żeby którakolwiek z pozostałych była w stanie konkurować z F1.
Z F1 wywodzą się takie systemy jak chociażby: ABS, ESP i wiele innych, które zrewolucjonizowały rynek motoryzacyjny.
Jednak mimo wszystko od czasu do czasu w F1 pojawiają się ,,dziwne wyjątki” na zasadzie odruchu tłumu, czyli: jak ktoś coś ma, to i my mieć to musimy! W świecie F1 podobno, rozpowszechniony jest taki dowcip, który to mówi o sytuacji, gdy w odległych czasach jeden z kierowców przez przypadek wziął ze sobą, na pokład beczkę z piwem, po czym kiedy wybrał wyścig, od tego momentu wszyscy pozostali kierowcy zaczęli wozić w swoich kokpitach takowe baczki.
To oczywiście tylko dowcip, ale jak sam zaobserwowałem nie zupełnie i mogę podać na to wiele przykładów, gdzie bez żadnego uzasadnienia (jak się wydaje merytorycznego) instalowano różne rzeczy w bolidach F1, tylko, dlatego, że ktoś inny w stawce (zazwyczaj ktoś na czele stawki, ale i to nie jest regułą) coś takiego miał. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce jak sięgam pamięcią w roku 2007, gdy to jeden z zespołów, niestety nie pamiętam, który bodajże Red Bull, zastosował nad przednim spoilerem coś, co określano później jako ,,sumie wąsy”. Pod koniec sezonu wszystkie zespoły dysponowały czymś podobnym, a jak nie dysponowały jak chociażby BMW-Sauber (który po testach tej części aerodynamicznej stwierdził, że nie wpływa na osiągi) to przynajmniej w jednym wyścigu używały takiego rozwiązania.
Jak dobrze pamiętam również w roku 2007, zespół Renault po raz pierwszy zastosował innowacyjną obudowę silnika nazywaną później w F1 ,,płetwą rekina”. Może w sezonie 2007 nie była ona aż tak popularna, jednak od 2008 aż do 2010  była stosowana przez większość zespołów. Jedynie z tego, co pamiętam w 2008 roku, przed jej użyciem wzbraniał się zespół (uwaga, uwaga) BMW-Sauber- tłumacząc, że nie widzą poprawy osiągów po jej zastosowaniu, a z kolei podatność bolidu na boczne podmuchy wiatru znacznie się zwiększa. Jedyny pożytek, jaki płynął moim zdaniem z jej użycia, odczuwał team Toro Rosso, gdyż w końcu byk mógł mieć miejsce na wyeksponowanie całego ogonu (mieli wtedy inne malowanie niż teraz, bo obecne jest kopią tego z Red Bulla).
W 2008 roku wszyscy zaczęli kopiować a nawet rozwijać pomysł zespołu BMW-Sauber, który to zastosował innowacyjne ,,rogi” na przodzie bolidu. McLaren zastosował wówczas podobny patent, natomiast wyglądały one nieco inaczej. Z kolei Honda- poszła wtedy na całość i nawet rozbudowała cały element tak, iż wyglądał nieco groteskowo. Pod koniec sezonu, już większość teamów miało ,,rogi” na nosie swoich samochodów, doszło do tego, że niektórzy jak Red Bull mieli i ,,rogi” i ,,sumie wąsy” i jeszcze do tego ,,płetwę rekina”. (Co za mutant!!)
Rok 2009, przyniósł ciekawe rozwiązanie, generalnie uważam, że był to niezwykle widowiskowy sezon, mimo tego, że bolidy straciły na swojej urodzie. Jednak był on niezłym zaskoczeniem. Dlaczego? Otóż, dlatego że przed sezonem wszystkie teamy pod wpływem propagandy BMW-Sauber rozwijały system KERS, po czym jak się okazało, kluczem do sukcesu stał się ,,podwójny dyfuzor” wymyślony na odchodnym przez Hondę, który to odziedziczył samochód teamu Brown GP- spadkobierca Hondy. Nie dysponował on KERS-em, ale podwójny dyfuzor dawał mu taką przewagę nad konkurencją, że nie musiał się obawiać nikogo z pozostałych teamów. W trakcie sezonu wszystkie zespoły wyposażyły swoje cudeńka w to urządzenie, był do bodaj pierwszy (oczywiście moim zdaniem) przypadek, kiedy to kopiowanie rozwiązania zastosowanego przez kogoś innego przyniosło wymierne skutki.
W 2010, cały świat usłyszał o F-duct, systemie ,,wygaszającym” tylni spoiler na prostych. System ten zastosował team McLaren. Osobiście przeglądając zdjęcia bolidu McLarena z tego roku i jestem zdania, iż to, co dziennikarze nazywali F-duct, służyło McLarenowi do czegoś innego, jednak cały szum medialny, jaki zrobiła ta stajnia, tylko po to, by nikt nie odkrył prawdziwego zastosowania tego systemu doprowadziła do tego, że kilku zespołom faktycznie udało się wypracować całkiem niezły system pozwalający zmniejszyć na prostych docisk tylnego skrzydła, po jakimś czasie wszyscy mieli podobne rozwiązania. A co do moich wątpliwości odnośnie systemu McLarena uzasadnię je w ten sposób, z tego, co zauważyłem na fotografiach ich ,,coś” było asymetryczne, było tylko po prawej stronie bolidu. Wydaje mi się, że jeśli ten system miałby wygaszać tylni spojler najlepszym jego umiejscowieniem byłoby, centralne umieszczenie. Tak jak zrobił to Sauber i Renault. Nie wiem, do czego służył system McLarena, ale nie wydaje mi się by był to F-duct.
A i w 2010 był jeszcze centralny wlot powietrza do silnika w stylu Mercedesa- jego echa widać będzie w sezonie, 2011 czego przykładem mogą być zaprezentowane bolidy Lotus Team (nie mylić z Lotus Renault GP) i Marussia Virgin Racing.
A co przyniósł rok 2011? Dmuchane dyfuzory i dmuchaną podłogę w ówczesnym Lotus Renault. No i DRS, dzięki któremu oglądaliśmy największą ilość wyprzedzań od lat 70.
2012?- Garbate nosy i DRS sprzęgnięty z F-duct, a co wydarzy się w trakcie sezonu? Któż to wie? 










sobota, 21 kwietnia 2012

Wszystkiego Najlepszego!

Jeden ze współtwórców bloga Wóz Drzymały- obchodzi dziś urodziny.
Runner- z okazji Twojego święta, w imieniu całej Redakcji, życzę Ci samych szybkich kobiet i pięknych samochodów (odwrotnie też może być), pociechy z Twojej Laguny, oraz dalszego rozwijania Twojej motoryzacyjnej pasji, oraz samych wspaniałych notek. Twoja wiedza mi imponuje, bo jest naprawdę ogromna.
100 LAT!


Bądź ,,CFANIAK"- kup sobie Maserati od KIA

Ja jestem za :) mi się podoba- wiadomo, nie jest to Maserati Quatroporte, ale i tak jest nieźle.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Jestem wieśniakiem……..na skalę międzynarodową

Muszę się przyznać…naprawdę dłużej z tym żyć nie mogę- muszę: mam w sobie pierwiastek (choć obawiam się, że może to być więcej niż pierwiastek) Naczelnego Wieśniaka Świata- Australijczyka. Stąd też moje coraz to poważniejsze rozmyślania, nad wyjazdem do Australii. Ale skąd to przemyślanie? Pasują mi kapelusze kowbojskie, pasują mi okulary przeciwsłoneczne w kowbojskim stylu, koszule w kratę, ale co najważniejsze- podobają mi się samochodu z nadwoziem Ute, lub też zwane w stanach: coupe utility, jednak to Australia jest obecnie jedynym miejscem na ziemi, gdzie te samochody powstają. Podobno nadwozie to powstało, gdy pewna żona farmera zaczęła odczuwać potrzebę posiadania samochodu, którym mogłaby jechać w niedziele do kościoła, a w poniedziałek na zakupy.  A jak wiemy w Australii mieszkańców jest niewiele, a farmy oddalone są często o wiele kilometrów od miast, więc zakupy po weekendzie robi się na zapas i są one nieprzeciętnych rozmiarów. Tak powstało nadwozie Ute- łączące zalety samochodu osobowego z pick up’em. W Stanach pierwszym samochodem z nadwoziem coupe utility był Ford Ranchero, późniejsze jego wersje można by nazwać raczej Mustangami z paką, tym też tropem poszedł Chevrolet ze swoim odpowiednikiem w tym segmencie El Camino. Ale co w nich jest takiego wyjątkowego? Sam nie wiem, jednak kupuję ten pomysł połączenie mocnego samochodu, z bardzo użytkowym nadwoziem, choć zdaję sobie z tego sprawę, że jest ono raczej nieużyteczne, choć przepraszam- zapewne świetnie się sprawdza, jako szybki środek transportu, dla serwera odczuwającego natychmiastową chęć pokonania fali, nieprzeciętnych rozmiarów.
My w Polsce też mamy swój własny wkład w Ute, bo tak mogę sklasyfikować FSO 125p pikap- niestety nie jest to pick up a Ute. I Ute nie była Syrena- bo paka była niewkomponowana w nadwozie a znajdowała się na podeście, podobnie jak z Polonezem Trakiem, ale 125 pikap- był stuprocentowym przedstawicielem Ute, no może mimo tego mocnego silnika, ale był to silnik na miarę ,,europejskiego Ute” .
Niestety, większość producentów zrezygnowała z nadwozia Ute, Ford Ranchero, choć piękny niestety jest nieobecny na rynku, podobnie Chevrolet El Camino, Skoda miała kiedyś coś podobnego z myślą transportową przewidzianego, teraz ma Dacia z Loganem, jednak prawdziwy Ute, oprócz zdolności ładunkowych posiada prawdziwy napęd, czyli napęd tylnych kół, i moooooocny silnik, a jedynym miejscem na ziemi gdzie spotkamy prawdziwe Ute jest Australia i tamtejsi producenci dający nam Holdena Comadore, Holdena HSV Maloo, oraz Forda Falcona Cobra Ute. Grzeją mnie te słowa, grzeją mnie te samochody, dlatego mam nadzieję już niedługo wyruszyć do Australii i zobaczyć je na żywo, dosiąść ich, przywdziać kowbojski kapelusz, koszulę w kratę, okulary przeciwsłoneczne i w dzicz- na polowanie na kangury. Ku rozczarowaniu mojego Wójta, który już obwieścił, że będę jego następcą, żeby się nie zdziwił, kiedy w czasie wyborów będę ganiał w słońcu owieczki na stepach Australii.
A Was pozostawiam z samochodami z nadwoziem Ute: najpierw teledysk Gorillaz, w którym to zaobserwować możemy Chevroleta El Camino, prowadzonego przez Brusa Willisa, później reportaż Top Geara, w którym to Richard Hammond testuje Holdena HSV Maloo, a na koniec kilka zdjęć Forda Ranchero, Chevroleta El Camino, Holdena Comadore, HSV Maloo, oraz Forda Falcona Cobra Ute.  Jestem wieśniakiem……..na skalę międzynarodową. Ale w końcu jest się potomkiem chłopa bohatera. Samochodom z nadwoziem Ute mówię stanowcze TAK- i nadaję im tytuł ,,Wozu Drzymały". 















środa, 18 kwietnia 2012

DAFAQ is this?

Uściślijmy na samym początku: nie jestem fanem serii Q od Audi, nie licząc oczywiście Q7. Wszystkie te Q5, Q3 i wszystkie inne, które powstaną są brzydkie, bezsensowne, idiotyczne itd. Po co komuś samochód, który udaje samochód udający terenówkę. (tu zmuszony jestem wytłumaczyć, o co z tą teorią chodzi: offroader- prawdziwa terenówka, SUV- coś, co udaje terenówkę, z minimalnymi zdolnościami offroadowymi, crossover- coś co udaje SUVa [???!!!]- brak zdolności terenowych, jeśli nie wliczymy w to wysokich krawężników w mieście).
A w dodatku, posuwając się tym tokiem, człowieka po padłego w schizofrenię- poddajmy go seryjnemu tuningowi, wypuśćmy wersję z niezliczoną ilością koni mechanicznych…..ale gdzie to zmierza? I jaki to ma sens? Podobno ludzie kupują samochody pokroju Q3, Nissana Qashqai, Suzuki SX4, ponieważ w mieście mogą bez obawy pokonywać krawężniki, a teraz jakiś producent rozpoczyna przymiarki do tego by tę właściwość zepsuć? Nie widzę sensu.
Jestem tak wstrząśnięty tym konceptem, że aż nie wiem, co napisać. Nie podoba mi się ten pomysł, jest absurdalny i głupi!  No chyba, że menadżerowie Audi rozpoczęli myśleć jak ich klienci, czyli dresy. Nic co kiczowate nie jest nam obce, ze słuchawką bezprzewodową na czele, łysiną- starannie ogoloną i dresikiem- koniecznie z trzema paskami. 

Sami zobaczcie jak prezentuje się Audi RS Q3





piątek, 13 kwietnia 2012

Retro- gra na nostalgię, czy zysk?

Na samym początku chciałbym wyjaśnić, że nie mam nic przeciwko retro. Sam uwielbiam odwołania do minionych czasów w motoryzacji. Dlatego też uwielbiam MINI jak wszyscy wiedzą, dlatego też uwielbiam te Wielkie Brytyjskie Marki: Rollsa, Bentleya itd. Ale czy w obecnych czasach, firmy motoryzacyjne nie idą na łatwiznę, wracając nadmiernie często do sprawdzonych elementów stylistycznych, a już plagą stało się po prostu używanie legendarnych, dobrze brzmiących i sprawdzonych na rynku nazw, tylko po to by przyciągnąć klientów. Ciężko jest stwierdzić, kto był pierwszy, w tym całym szaleństwie, ale przypisywałbym to posunięcie sprytnym Niemcom, którzy zapewne uprzednio przeprowadzili badania rynku by ,,wskrzesić” jakiś model. O ile nie bulwersuje mnie, jeśli za nazwą idzie odpowiednia stylistyka i pewne cechy charakterystyczne dla modelu (np. Chevy Camaro, Ford Mustang, MINI Cooper, Fiat 500) o tyle już wyrachowane zastosowanie nazwy tylko po to, by podbić sprzedaż jest świństwem. Przykłady: VW Sirocco- co on ma, co było charakterystyczne dla dawnego Sirocco, poza nazwą? Skoda Octavia- co z prawdziwej Octavii pozstało, albo Superb? Ciężko stwierdzić, jednak mistrzem w tej kategorii stała się grupa Fiat (pominę Fiata 500 i Maserati Quatroporte- które mają coś ze swoich poprzedników) a konkretnie zrobił to na jednym samochodzie- wypuszczając go, jako Fiat Bravo, Lancia Delta, Alfa Romeo Giulietta (to boli najbardziej), Dodgea Darta. Jeden i ten sam samochód, walczący w klasie kompaktów (bardzo przerośniętych jak w przypadku Lancii, ale jednak) a przepis na niego: weźmy podwozie od Bravo- nadajmy mu jakiś atrakcyjny, ładny, ale niezbyt wyzywający wygląd i dodajmy jakąś historyczną nazwę. Tak powstała cała linia, a to smutne jest, że ignoranci będą kojarzyli Lancię Deltę z tym (nie ukrywajmy tego) udanym samochodem, ale zapomną całkowicie, że niegdysiejszy przodek obecnej Delty, o tej samej nazwie wygrywał w rajdach samochodowych, a sama nazwa podnosiła puls- każdemu, kto interesuje się motoryzacją, jak w swoim czasie słowa: ,,Subaru Impreza WRX STi" . Podobnie sytuacja ma się z przepiękną prababką Alfy Romeo Giulietty. Co do Darta- pojęcia nie mam- to amerykańska legenda, a Bravo….przykre wspomnienie lat 90- jednak nazwa chwytliwa.
Czy do końca przepisem na sukces w motoryzacji jest nadanie historycznej nazwy? Wątpię! Gdyby tak były, tacy producenci jak KIA nie mieliby szans, a jednak modele Soul, Sportage, Cee’d itd. były w stanie odnieść sukces. 
Zresztą sami zobaczcie, ile wspólnego mają obecne modele- ze swoimi legendarnymi poprzednikami. 





czwartek, 12 kwietnia 2012

Co robi lew na masce Peugeota? RyCZy :)

Ponarzekał, zasugerował że gorszy, po marudził a na końcu wyszło, że na torze identyczny czas jak VW Sirocco.
Zobaczcie sami: Peugeot RCZ (ry-czy) vs. VW Sirocco

sobota, 7 kwietnia 2012

Ranking TUV- Najbardziej Awaryjne wśród 10-11-latków

Kolejny przykład obalający tezę o niezawodności aut Niemieckich. Najnowszy raport TUV dla samochodów 10-11 letnich. W ścisłej piątce 3 miejsca zajmuje jeden z hitów importu do Polski VW Sharan/ Ford Galaxy/ Seat Alhambra. Tak swoją drogą rozmawiałem ostatnio z gościem (w kontekście zakupu przez Runnera samochodu z silnikiem 2,2 Cdi) który jest klientem moich rodziców o jego samochodzie, powiedział mi jedno: ,,Wie Pan, chciałem kupić VW Sharana, nawet trochę starszego, ale gdzie nie pojechałem tam w każdym było coś do zrobienia, mówili że to niby nic takiego, że koszt 100 zł, a ja na to, że skoro to takie tanie, dlaczego tego nikt nie zrobił? Na końcu wjechałem do komisu- ostatniego na mojej drodze- patrzę Renault Espace trochę młodszy, bogatsze wyposażenie i wszystko w nim chodziło i mimo że 2,2 dCi- nie narzekam”
A oto wyniki rankingu TUV w kategorii Najbardziej Awaryjne Samochody w wieku 10-11 lat
5. Fiat Brovo/Brava

4. Volkswagen Sharan

3. Seat Alhambra

2. Ford Galaxy

1. Ford KA


P.S.
Wszystkim w imieniu Redakcji życzę Wszystkiego Najlepszego na te Święta. A zagorzałym użytkownikom VW, Audi, itd. aby trwali nadal przy swoim- dzięki temu dla nas, zostanie więcej naprawdę dobrych samochodów. 

środa, 4 kwietnia 2012

Chcesz zarobić na samochodzie używanym?

Jeśli tak, masz dwa wyjścia: albo działać tak jak ja, w przypadku mojego byłego już Escorta ’94 1.6 16V, w stosunku, do którego mój wujek stwierdził, że przez okres 3 lat ten samochód pod moją opieką wypiękniał nieprzeciętnie, albo możesz zakupić rzadki samochód wepchnąć go do garażu, nakryć pokrowcem i poczekać jakieś 10 lat, a oto Twój samochód zmieni się w unikat. Przykłady? Proszę bardzo:
1.       Renault Avanime- samochód produkowany w latach 2001-2003 przez Renault i spółkę Matra. Gdy ta zamknęła swoją fabrykę, w której ów samochód powstawał, Renault stwierdziło, że jest on tak niepopularny, że zrezygnowało z jego produkcji. W ten oto sposób Avantime powstał w wyjątkowo niskiej, jak na Europę liczbie egzemplarzy: 8557

2.       Saab 9-4X. Samochód blisko spokrewniony z Cadillackiem SRXem, z którym to dzieli płytę podłogową i silniki. Samochód miał stanowić Saabowską odpowiedź na samochody pokroju BMW X3, Audi Q5 i Mercedesa GLK, jednak poprzez kiepską sytuację Saaba, oraz promocję Saaba 9-5 najnowszej generacji, samochód ten praktycznie nie zaistniał. Wprawdzie był już sprzedawany w Stanach, jednak w Europie się go nie doczekaliśmy, a przez niezbyt przychylne opinie w USA, nawet tam nie cieszył się dużym zainteresowaniem. Dzięki temu na MotoAllegro znalazłem dokładnie 1 szt. tego pojazdu. Myślę, że już teraz wzbudzałby zainteresowanie. Ponadto Saab 9-4X był najkrócej produkowanym modelem w historii marki. Produkcja rozpoczęła się w 2011 roku a zakończyła w 2012, nie trwała nawet 12 mies.

3.       Saab 9-5 II-  I choć zwykła 9-5 już samo w sobie będzie unikatowym samochodem, ze względu na krótki czas produkcji modelu, to można powiedzieć, że prawdziwym wyjątkiem będzie 9-5 SportCombi, które muszę się szczerze przyznać nawet nie wiem, czy było sprzedawane. Co nie zmienia faktu, że Saaba 9-5 można potraktować jak motoryzacyjną inwestycję.

4.       Cadillac BLS i BLS Kombi- jeden model, dwa nadwozia, wielkie nadzieje Cadillaca związane z wejściem na rynek Europejski. Samochód kompletny- oparty praktycznie za produkowanym aż do ogłoszenie upadłości Saabie 9-3, jednak praktycznie niezauważony, lub ignorowany przez klientów ze starego kontynentu. Sukces rynkowy- bliski temu, który odniósł Renault Avantime, choć i silniki nie były amerykańskie a Saabowskie. Ciekawostka: wersja Wagon modelu BLS jest pierwszym w historii marki Cadillac modelem z nadwoziem typu kombi.

5.       Jaguar X-Type Kombi- klasyczny, wręcz konserwatywny wygląd Jaguarów produkowanych pod skrzydłami Forda, połączony z nadwoziem kombi? To nie mogło się udać! I się nie udało. Dzięki temu w moim zestawieniu mam kolejny samochód. Konstrukcja oparta na poprzednim Mondeo, występowała z napędem na przednie koła, oraz 4x4. Samochód całkiem przyzwoity i mimo reklamy, jaką fundował Jaguarowi Jeremy Clarkson (który zawsze faworyzuje, odrobinę, brytyjskie auta) Jaguar X-Type Kombi nie odniósł sukcesu.

6.       Mercedes CLC- czyli Mercedes C Sportcoupe poddany liftingowi, tak by pasował do wizerunku nowej klasy C, jednak klienci Mercedesa nie dali się na to nabrać i nie chcieli poprzedniego modelu, udającego obecny w dodatku w wersji coupe. Ja osobiście bardzo lubię model C Sportcoupe, więc i CLC mi się podoba, a stanowi kolejny przykład samochodu, którego cena wraz z mijającymi latami zacznie wzrastać, ponieważ został wyprodukowany w niezbyt dużej liczbie egzemplarzy.

7.       Audi A2- auto produkowane w latach 2000-2005 jednak nie osiągnęło zakładanego przez producenta poziomu sprzedaży, powody? Kilka- między innymi aluminiowa konstrukcja, która wywindowała cenę samochodu do ponadprzeciętnie drogiej, jak na samochód, który gabarytowo mieścił się w segmencie B. Prawda jest też taka, że Audi wyprzedziła trendy, ponieważ kilka lat później Vany na bazie samochodów segmentu B (jak np. Opel Meriva) odniosły spektakularny sukces. Wygląd Audi A2? Moim zdaniem całkiem ładny, nawiązujący do ówczesnej generacji A6, szkoda, że nie było wersji S2.

8.       Honda CR-Z. Bardzo śmiałe stwierdzenie w tym zestawieniu, ale niech podniesie rękę ten, kto widział ów samochód na drodze…….mi zdarzyło się to może ze 2 razy (oczywiście nie wliczam w to czasu, kiedy pracowałem w Hondzie). Samochód w Polsce, jak i w Europie tak niepopularny, że już teraz staje się unikatem. Powody niepowodzenia? Na przeprojektowanej płycie podłogowej Jazza kupujemy auto za 100 tys.zł, które jest małe, ciasne, wygląda sportowo, choć osiągami daleko mu do sportowości. Prawda o samochodzie wygląda jednak tak: jeśli kogoś interesuje dwuosobowe wozidełko, to z mojego doświadczenia polecam- silniczek żwawy, choć tylko 1,5, zawieszenie znacznie lepsze w porównaniu z Jazzem, a wspomaganie wręcz idealnie wykalibrowane. Dzięki temu mała CR-Z staje się prawdziwym pochłaniaczem drogi, a hybrydowy silnik pozwala, choć trochę zaoszczędzić na paliwie. Moim zdaniem dobre auto, które może stać się kolekcjonerskim w Europie, za jakiś czas. Choć ja po zakupie CR-Za, od razu udałbym się do UK, gdzie w firmie Mugen poddałbym go ,,fabrycznemu” tuningowi silnika, tak bym nie musiał się wstydzić, kiedy na światłach obok stanie Ścierwokko.

W zestawieniu miało być 10 takich samochodów, jednak póki co, mój mózg nie jest w stanie wykrzesać z siebie więcej takich, żywych unikatów. Jeśli jeszcze coś przyjdzie mi do głowy uzupełnię listę do 10, a jak na razie, zachęcam do wyrażania waszych opinii o tych samochodach w komentarzach.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Błędna obawa

Kiedy zobaczyłem informację prasową, że Lotusa Evorę poddała fabrycznemu tuningowi firma Mansory, wydałem z siebie okrzyk przerażenia. Dlaczego? By się przekonać co do moich obaw, wystarczy otworzyć przeglądarkę i wpisać ,,Mansory Tuning” i oglądać. Firma kompletnie nie posiada poczucia estetyki, a w dodatku uwielbia nadużywać złotego koloru, jako ozdobnika.
Bardzo szanuję Lotusa przede wszystkim za to, że wiedzą jak się robi szybkie samochody. Zgodnie z zasadą, jaką wyznawał niegdyś Lotus- samochód ma być ekstremalnie lekki, a silnik ma być efektywny, a nie efektowny. W związku z tym wszystkie modele są oparte na płycie podłogowej Elise, która ma już ok.20 lat, jest wykonana w klejonych elementów aluminiowych, natomiast nadwozia są wykonane z tworzywa sztucznego.  Lotus już od kilku lat do napędzania swoich ,,zabawek” używa silników od Toyoty, dzięki temu jego torowe pochłaniacze asfaltu charakteryzują się, świetnym trzymaniem się drogi, olśniewającym przyspieszeniem i bardzo dobrym zbalansowaniem samochodu.
Uwielbiam Elise- szczególnie w obecnej generacji, która wygląda najlepiej od lat. Kocham Exige S, które wygląda jeszcze efektowniej, choć wiem, że przez dach zamontowany na stałe, nie miałbym szans do niego wsiąść, jednak Evora….Evora była jakaś taka, zbyt poprawna, zbyt mało emocjonująca, zbyt impotentna. Lotus dość szybko zorientował się, co do tego i już od wielu miesięcy chodzą plotki o tym, że Evora ma przejść lifting szczególnie przedniej części samochodu, tak by nadać jej więcej agresywności. A może jednak lifting będzie niepotrzebny? Bo oto wspomniany wcześniej firmowy tuning Mansory wykonany na Evorze, którzy wygląda wprost idealnie. Samochód jest nadal elegancki, ale dzięki dodatkom przygotowanym przez tą firmę tuningową zyskał na agresywności, tak niezbędnej w tej klasie samochodów, gdzie jednak ceni się to, że samochód dysponuje odpowiednią mocą.
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Evora nigdy nie wyglądała tak dobrze jak model GTE, a Mansory nigdy nie stworzyło tak ładnego samochodu.
Jest pięknie!