piątek, 29 czerwca 2012

z miłości do samochodu - wybierz rower

Odkąd człowiek wymyślił automobil, życie stało się łatwiejsze, a podróże bardziej wygodne i szybkie. Wystarczy wsiąść, przekręcić kluczyk i jedziemy gdzie tylko nas wzrok poniesie.

Ale do "odpalenia" roweru potrzeba jeszcze mniej. I do tego jazda na rowerze to nie ciągłe siedzenie plackiem, a wysiłek fizyczny, znaczy się - jest to zdrowsze. Dlatego mimo mojego przeogromnego umiłowania dwuśladów, wybieram rower. Ach tak! Samochody, gdyby umiały mówić, powiedziały by nam pewnie jak bardzo nie lubią się męczyć - a pogoda w lecie to nie przelewki. Korki, nieosłonięte miejsca parkingowe, wszystko podwyższa temperaturę i męczy i auto i nas, bo przecież komfort jazdy przegrzanym samochodem jest żaden.


czwartek, 28 czerwca 2012

Ale, o co chodzi? Rzecz o małych sedanach


Słuchajcie pojąć tego nie mogę! Niech ktoś mi wytłumaczy, bo tego nie ogarniam: 2 czy 3 lata temu Honda wycofywała ze sprzedaży ( jako ostatnia) małego sedana- City, ponieważ nie było zainteresowania na rynku takimi samochodami, a teraz nagle, niczym grzyby po deszczu, w tym śmiesznym segmencie wykiełkowały już 4 nowości.
Zaczęło się od Peugeota 301, który to stanowi początek nowej linii modelowej francuskiego producenta. 301 nie ma nic wspólnego z 308, a jest modelem gdzieś pomiędzy 208, a 308, tyle tylko że z nadwoziem sedan właśnie. Dla wszystkich tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą Peugeot przestraszył się legendy o tym, że kiedy zakończą się produkcje wszystkich modeli tej firmy z cyfrą 9 na końcu nastąpi koniec świata i teraz takie oznaczenia, jakie są, pozostaną już tak. Legenda oczywiście została wymyślona na poczekaniu, ale fakt niezmienności cyfr pozostaje. Tak, że następcą 208, będzie 208 drugiej generacji, a nie 209 itd. w kontekście wszystkich modeli.

niedziela, 24 czerwca 2012

Czy dostawczak może być premium?


Jako Mini maniak mam zaszczyt zakomunikować Państwu, że na rynku właśnie debiutuje najlepiej jeżdżący dostawczak wszech czasów: Mini Clubvan.
Na tym mój optymizm zakończymy w tej notce, a teraz przejdziemy do chłodnej analizy: Rzekomo Clubman nie sprzedaje się w dostatecznej i zadowalającej jego właściciela liczbie egzemplarzy, w związku z tym zdecydowano się na ten, moim zdaniem dość desperacji krok i wymontowano z niego tylne siedzenia a miejsce szyb zajęła blacha, dodatkowo zamontowano wymowną kratę tuż za oparciem siedzenia kierowcy i pasażera i taaaaa daaaaa dam- Clobvan.
Wielokrotnie pisałem, że klienci czasem są w stanie wybrać coś droższego, nie koniecznie kierując się logiką, która nakazywałaby wybór zawsze tańszego, tylko po to by obcować ze sztuką tworzenia samochodów, a nie z kolejnym wytworem jałowego koncernu, który kładzie nacisk na sprzedaż. Ale czy Clubvan poprawi sprzedaż Clubmana?

piątek, 22 czerwca 2012

Shooting Brake


A co to takiego? Takie pytania pojawiły się w momencie, kiedy Ferrari zaprezentowało, świetny, elegancki i niepowtarzalny model FF, z tym oto nadwoziem. Jednak sporo osób zastanawiało się, co to za nowy wynalazek? Z ust niektórych dziennikarzy usłyszałem nawet, że Ferrari zaprezentowało konkurenta dla Golfa (AAAAAA!!!!), to są prawdziwe słowa, usłyszane przeze mnie: ,,Ferrari prezentuje hatchbacka- lepszy od Golfa? ”. Jednak to stwierdzenie nie jest prawdą, po pierwsze schooting brake to nie hatchback, a FF nie jest konkurentem dla Golfa, bo chyba z takimi parametrami (prędkość maksymalna 335 km/h, od 0 do 100 km/h: 3,7s. 660 KM i pojemność silnika: 6,3 ccm) chyba byłoby to znaczącą przesadą.
Wprawdzie samochodów z tym nadwoziem próżno szukać w ostatnich dwóch dekadach w motoryzacji, a nawet jak się pojawiały to raczej rzadko, jednak nie jest to nadwozie wymyślone, jak się co niektórym wydawało przez Ferrari na potrzeby nowego modelu, a zaistniało dawno, dawno temu w Wielkiej Brytanii. Wzmianki tu i ówdzie mówią o tym, że pierwszymi, którzy zastosowali taki typ nadwozia, były dwie Wielkie Brytyjskie Marki: Rolls Royce i Bentley. Ile w tym prawdy? Nie wiem, bo jest to typowe Brytyjskie nadwozie, a w Polskich źródłach, próżno szukać informacji o nim, więc zmuszony byłem poszperać w anglojęzycznych stronach.

wtorek, 19 czerwca 2012

Jak to możliwe, że one nie odniosły sukcesu?


Ostatnio przeglądałem wyszukiwarkę google w poszukiwaniu odpowiednich obrazków, ponieważ chciałem napisać tekst na temat nadwozia shooting brake i natknąłem się na pewien samochód, który skłonił mnie refleksji. Dlaczego niektóre samochody, mimo że mają wszystkie przymioty by odnieść sukces, niestety okazują się rynkową klapą? A jakiś to był samochód? Opel GT. 


Choć samochód ten miał wszystko, co trzeba, by śmiało konkurować w gronie typowych roadsterów, to jakoś nie widać go na naszych ulicach. Ja rozumiem i z pełnym przeświadczeniem mogę stwierdzić, że generalnie, dwuosobowe roadstery nie cieszą się w Polsce zbyt dużym zainteresowaniem, ale jakoś mimo wszystko przykłady Mazdy MX-5, BMW Z4 i kilku innych samochodów pokazują, że takie samochody można tu sprzedawać. A Opel GT? Kto z Was widział go, choć raz, na własne oczy? Ja nie, a przecież ma zwartą budowę nadwozia, długi płaski przód, krótki muskularny tył, napęd na tył i dość żwawe (przynajmniej na papierze) silniki, a nawet jego stylistyka jest ładna, a mimo to, ten samochód jest nieobecny w świecie motoryzacyjnym. Już większy sukces odniósł Pontiac Solstice, który miał przyjemność pokazać się w Transformerach i choć marka Pontiac na początku kryzysu gospodarczego, wraz z restrukturyzacją koncernu GM przestała istnieć, no to nadal możemy go oglądać na DVD.
Inne przykłady samochodów, które nie wiadomo dla czego nie odniosły sukcesu? Oto one: 

czwartek, 14 czerwca 2012

Prezydentomobil


Dochodzę do przekonania, że powinniśmy być dobrze reprezentowani w świecie. Dlatego chcę by Polską rządził ktoś, kto dobrze się prezentuje, kto ma ładną żonę, kto ubiera się w dobrze skrojone garnitury, kto zna języki i nie zrobi nam obciachu. Jakiś czas temu mówiło się, że Polscy politycy powinni wymienić samoloty, bo starymi tutkami już nikt nie lata, a lotniska są dla nich nieprzygotowane. Sprawa częściowo sama się rozwiązała, a obecnie nie jest przewidziany zakup samolotów przez Rządz Polski, bo idealnie sprawdziła się kwestia czarterowania od LOTU Boeingów. Wiec, co do samolotów nie ma, co się wstydzić, ale ja nadal uważam, że niezbyt dokładnie zwracamy uwagę na naszą flotę samochodów. Premier i rząd częściowo wyposażeni się w nowe limuzyny od Audi, ministerstwo zdrowia ma już wysłużone Peugeoty 607, a Prezydent jeździ zakupionym jeszcze w czasie wizyty Benedykta XVI w Polsce, BMW 7 poprzedniej generacji (tej paskudnej, choć po fl) w wersji pancernej. Co do Audi Premiera się nie będę wypowiadał, ale uważam, że Prezydent powinien dysponować czymś znacznie bardziej reprezentacyjnym. W końcu to On jest głową Państwa, a nie jak premier tylko zarządcą powierzonego mu urzędu. Prezydent mieszka w jednym ze swoich licznych pałaców (zazwyczaj wybór ogranicza się do dwóch- Belwederu i Pałacu Namiestnikowskiego na Krakowskim Przedmieściu) wiec wypadałoby, żeby w takiej architekturze, parkowało coś, co będzie do owej pasować. Poza tym Prezydent przyjmuje znamienitych gości, więc dobrze byłoby gdyby, przyjeżdżał po nich samochód, który wśród nich wywoła jakiś zachwyt, więc pojawia się pytanie: jaki samochód byłby najbardziej odpowiedni?
Kandydatów jest kilku. Naturalnie w pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl Rolls Royce Ghost. Samochód oparty wprawdzie na technice BMW 7, ale zbudowany według filozofii Rolls Royce, czyli mamy najlepsze materiały, ręczne wykonanie i wszystko, co najlepsze tak, by osoba zasiadająca na tylnej kanapie, do której dostępu strzegą klasycznie otwieranie w przeciwnym kierunku drzwi, czuła się absolutnie wyjątkowa. Rolls Royce to samochód, który kierowany jest z tylnej kanapy, choć tym modelem-mniejszym, tańszym Rolls Royce chce wejść do klasy samochodów, w których kierowca jedzie za kierownicą. Auto tyleż klasycznie stylizowane, co eleganckie i uosabiające w sobie wszystkie nowoczesne trendy w motoryzacji. Mi osobiście podoba się wkomponowany w drzwi schowek na parasol.

The Britalian Job MINI

Coś ładnego na dzisiejszy deszczowy dzień. Aż się boję, jak przetłumaczony zostałby tytuł tego filmu, gdyby był pełnometrażowy, bo skoro ,,The Bank Job" było ,,Angielską Robotą", to aż strach pomyśleć, czym mógłby stać się ,,The Britalian Job".

niedziela, 10 czerwca 2012

Polacy do zadań specjalnych!


Jak to możliwe, że dwa najładniejsze samochody w swoich klasach zaprojektowali Polacy? Jak to jest możliwe, że wychowani na Polskich blokowiskach, wychowani wśród Kredensów (FSO 125p), Borewiczów (FSO Polonez) i Bolków (FSM 126p), oraz nielicznych przedstawicieli Radzieckiej motoryzacji, oraz bardzo rzadko widywanych samochodów z zachodu, Ci ludzie są aż tak zdolni? Może to tylko przykład na to, że prawdziwy talent może zrodzić się wszędzie, bez względu na otaczającą go przestrzeń. Byłaby to bardzo piękna i romantyczna teoria. A może jednak, jest to dowód na to, że człowiek z tak szarej rzeczywistości, niczym nie ogranicza swojego umysłu i w związku z tym jest w stanie zrobić coś, co wychodzi ponad ramy. Ale, o kim ja mówię? Mówię o Jacku Frohlichu, oraz o Adamie Bazydło.
Jacek Frohlich miał naprawdę bardzo ciężkie zadanie, bo w momencie, gdy rozpoczynał prace nad BMW 5, prawie cała gama samochodów tej Monachijskiej marki były paskudnie groteskowa, po tym jak zaprojektował je  ,,wujek samo zło” projektowania samochodów Chris Bangle. Ten projektant pochodzący z USA (to też jest jakiś oksymoron- projektant z USA) doprowadził do sytuacji, ze niemieckie samochody zaczęły wyglądać, jak niezbyt ładne auta ze Stanów, pamiętam prezentację BMW 7 E65. Tak się patrzyło na ten samochód i człowiek się zastanawiał, czy ten pan zapomniał zaprojektować klapę bagażnika i dopiero na linii produkcyjnej, przypomniał sobie o tym. A wnętrze? Może fanom picia mocnych trunków przypadłoby do gustu, bo wyglądało jak barek. Ja jednak wolę klasyczne rozwiązania, mimo tego że mocnym drinkiem nie pogardzę. Na szczęście opinia publiczna wymusiła na nim stonowanie swoich pomysłów, więc poprzednik projektowanego przez Frohlich BMW 5 nie wyglądał najgorzej, ale i z jego prezentacją były związane kontrowersje. Bo przecież przednie światła wyglądały jak od Daewoo Evandy, jednak z biegiem czasu opatrzył się.

czwartek, 7 czerwca 2012

bo chłopcom w głowie ino zabawa!


Tak prezentuje się na świeżutkiej autostradzie nikt inny jak nasz Pan premier. Nie chodzi tu o to, bo zwrócić uwagę na to czym się nasza niedoszła głowa państwa wozi, (a wozi się słodziutką A8 4.2 V8... :) ale o chorągiewki :] Dla jednych kicz i konieczność wymuszona przez dzieci, dla innych miły akcent, a dla jeszcze innych duma i przejaw najczystszego patriotyzmu.

Gdyby tylko ktokolwiek zostawiał tu z łaski swojej komentarze, pokusiłabym się o grzeczne zapytanie, czy to naszych czytelników grzeje, ziębi czy zupełnie nie obchodzi. W końcu licznik mówi o całkiem sporej ilości wejść, mimo znikomej liczby komentarzy.

To jak będzie? Chorągiewki są ok czy nie?

Strefa wolna od ekologii


wtorek, 5 czerwca 2012

Przemilczana premiera


Tak trochę ukradkiem i trochę w zabawny sposób (absolutnie nieplanowany, ale wyszło zabawnie) Aston Martin zaprezentował model, który prawdopodobnie stanie się następcą DBS.
Jak Wam wiadomo, a może nie wiadomo- obecna generacja DBS, która powróciła na rynek wraz z debiutem Daniela Craiga w roli Bonda, w tym roku kończy swój żywot i prawdopodobnie zostanie zastąpiona nowym modelem i prawdopodobnie o tym samym oznaczeniu. Obecnej generacji zarzucano przede wszystkim to, że nie była tak naprawdę osobnym modelem w gamie Astona Martina, a jedynie usportowioną, znacznie mocniejszą i znacznie bardziej hardą wersją DB9. I ja zgadzam się w tym spostrzeżeniem, ten model był bardziej DB9S (podobnie jak był też model DB9R), ale teraz ma być inaczej. Jednak premiera konceptu zapowiadającego nowego DBSa, odbiła się Astonowi raczej czkawką. Dlaczego? Otóż po zeszłorocznemu zwycięstwu w konkursie  Concorso d'Eleganza, w którym wybiera się najładniejszy samochód, a w którym Aston Martin triumfował w ubiegłym roku, dzięki modelowi  V12 Zagato. Co za tym idzie, ten brytyjski producent na pewniaka przygotował model AM310, który miał być zapowiedzią DBS i w zamyśle miał i w tym roku dać zwycięstwo Astonowi.  A efekt?  Wszystkie pisma motoryzacyjne skupiły się na tym, że tym modelem w tym roku AM przegrał. Dodam tylko, że w tym roku wygrała, niezbyt moim zdaniem ładna Alfa Romeo 4C (Alfy kocham- ale ten model jest poprawny, a nie... olśniewający, jaka Alfa być powinna). 
Czy słusznie Aston przegrał?

niedziela, 3 czerwca 2012

A tak będę uczył mojego syna!


Ekstremalne gokarty


Do niedawna wydawało się, że tylko motocyklistom dane jest poczuć moc, wolność, szybkość, swobodę. Że już tylko motocykle pozostały by poczuć nieskrępowaną energię silnika, spaleniznę ogumienia, oraz powalające przyspieszenie (nie prędkość- a przyspieszenie). Jednak niektórzy fanatycy samochodów pozazdrościli motocyklistom tego i postanowili zbudować coś, co będzie przeznaczone nie tyle do przemieszczania się z punktu A do punktu B, a podobnie jak w przypadku motocykli, posłuży do jazdy. Jazdy dla przyjemności. Zdaję sobie sprawę z tego, że przy dzisiejszych cenach benzyny to dość trudne, jeździć tylko dla przyjemności, ale wyobraźmy to sobie.
Niestety współczesne samochody zaczynają nas otaczać wszystkim, co odbiera przyjemność z prowadzenia samochodu, a zaczyna nas ograniczać. Mamy coraz więcej pomocników, ABS, ESP, EBD itd. a wyobraźcie sobie, że mój wujek w UK w samochodzie ma zamontowanego przez ubezpieczalnie szpiega GPS i w związku z tym, dowiedział się, że za szybko wchodzi w zakręty. Paranoja. A Audi pracuje nad systemem zintegrowanym z GPS i z systemem świateł w mieście, który nie pozwoli Nam przyspieszać, jeśli na najbliższym skrzyżowaniu jest czerwone. Na szczęście są małe, często przypominające bardziej pracownie niż fabryki producenci, którzy idą w zupełnie przeciwnym kierunku, którzy rozumieją, że nie moc jest najważniejsza, a trakcja, lekkość, precyzja prowadzenia, hamowanie, dzięki nim mamy takie pojazdy jak Ariel Atom, którym chciałbym rozpocząć dzisiejszy wywód. Samochód warzący 500 kg, a przy tym wyposażony jest w silnik Hondy, który po małych przeróbkach osiąga moc 300 KM, co zaowocowało tym, że można nim rozpędzić się od 0-100 km/h w jedynie 2,7 s. Co stawia go w gronie jednych z najszybszych samochodów świata, pod względem przyspieszenia. Dla przykładu Ferrari Enzo rozpędzało się do setki w 2,4 a spójrzmy, jaka ,,wybitna” konstrukcja to była i jaki producent go firmował, jaki kapitał szedł w parze z tą zaawansowana technologią pozwalającą to osiągnąć. A tu mały gokart, wyglądający jak szkielet z rur, silnik umieszczony tuż za fotelami i żadnych asystentów, a osiąga takie przyspieszenie! Auto ma zawieszenia rodem z F1, za które odpowiada firma Lotus, która opracowała zawieszenia do takich samochodów jak Astona Martina Vanquish. A teraz taki mały smaczek. Jeśli komuś nie wystarcza te 300 KM to Ariel opracował też model z silnikiem V8, który osiąga moc o 200 KM większą niż podstawowa wersja! Szaleństwo! Żadnych poduszek, żadnych asystentów, koła na wierzchu wiatr we włosach i jazda gdzie oczy poniosą. Co więcej Ariel Atom na torze Top Gear kilkukrotnie udowadniał, że takie cacka jak Bugatti Veyron (najszybszy produkcyjny samochód świata) mogą mu stopy lizać i wykręcał najlepsze czasy.  
A to nie koniec! 

sobota, 2 czerwca 2012

Uwaga wypadek!

Tekst Runnera wywołał pewne przemyślenia, a na jednym z portali motoryzacyjnych znalazłem to. Zobaczcie jak się kończy jazda bez pasów i amatorska zabawa z drifftem. 
Ostrzegam: sceny w filmiku są brutalne!