Odkąd człowiek wymyślił automobil, życie stało się łatwiejsze, a podróże bardziej wygodne i szybkie. Wystarczy wsiąść, przekręcić kluczyk i jedziemy gdzie tylko nas wzrok poniesie.
Ale do "odpalenia" roweru potrzeba jeszcze mniej. I do tego jazda na rowerze to nie ciągłe siedzenie plackiem, a wysiłek fizyczny, znaczy się - jest to zdrowsze. Dlatego mimo mojego przeogromnego umiłowania dwuśladów, wybieram rower. Ach tak! Samochody, gdyby umiały mówić, powiedziały by nam pewnie jak bardzo nie lubią się męczyć - a pogoda w lecie to nie przelewki. Korki, nieosłonięte miejsca parkingowe, wszystko podwyższa temperaturę i męczy i auto i nas, bo przecież komfort jazdy przegrzanym samochodem jest żaden.
Pomijając kwestie momentów, kiedy auto bywa niezastąpione (deszcz, długa podróż, kiedy liczy się czas) rower w lecie bije auto na głowę. Nie woła że chce pić, a jedyne po co możemy chcieć podjechać na stację benzynową, to po to żeby dopompować opony. Osprzęt rowerowy jest relatywnie tańszy i jego zakup, o ile dobrej marki, będzie nam służył na lata. Na samochód wydajemy o wiele więcej, a nie daj Bóg przyjdzie coś naprawiać - rachunek tylko rośnie. Klimę w rowerze mamy też nie najgorszą jak na coś co dostajemy gratis do naszego zakupu. I o ile klimatyzacja używana nieumiejętnie w samochodzie może nam zrobić kuku, tak ta "rowerowa" nie ma szans zrobić nam krzywdy. Za przesiadkę na rower podziękowałabym wszystkim, którzy przejeżdżają pod moimi oknami. Życie w centrum dzięki ogromnemu natężeniu ruchu kołowego jest nieznośne. Nie otworzysz okna, nie pośpisz dłużej, bo akurat pod twoim oknem zakręca z piskiem opon jakiś napaleniec albo rusza honda z podziurawionym silnikiem... Rower jest jak balsam dla uszu.
Za rowerem przemawia też jego niewielki w porównaniu do auta ślad węglowy. Średnio auto jest 50 razy droższe, zajmuje 9 razy więcej przestrzeni i waży ponad tonę ( w stosunku do 14kg żelastwa w rowerze). Do wyprodukowania jednego auta potrzeba około 22 ton różnych zasobów naturalnych a cena za kilometr jazdy to ok. 27 eurocentów. (za gazeta.pl)
Tych których to nie przekona powinno zainteresować zestawienie średniej prędkości jazdy w centrum miasta: samochodem 19 km/h - rowerem 14 km/h. Co osobiście potwierdzam ja i moje urządzonko namierzające.
W świetle rosnącego zanieczyszczenia i pleniących się wydatków rower wydaje się być dobrym i sprawdzonym rozwiązaniem dla obu problemów. Także przesiądź się na rower i zrób dobrze sobie środowisku i własnemu autu.
Hehe Gosiu, zapewniam Cię, że gdyby cała centrum Piły zapełniły rowery, podobnie jak ma to miejsce teraz, nie mogłabyś otworzyć okna i pospać dłużej. Szybko znudziłyby Ci się dźwięk dzwonka rowerowego, sympatyczne pogawędki rowerzystów: ,,A Dzień Dobry Sąsiedzie, jak tam droga do pracy" albo głośne przeklinania na chodzących nie wiadomo jak pieszych: "Patrz jak ku....leziesz debilu". Rower nie jest lekiem na całe zło. Kabriolet nim jest :D
OdpowiedzUsuńchciałem i chcę dalej dobry rower ale jak zrobiłem rekonesans ile mnie wyniosą części to od razu pomyślałem "jeszcze tylko przyoszczędzić - będzie jaris, ale jak już kupię to nie będę miał na wache"
OdpowiedzUsuń..chyba jednak coś na xtrze będzie
Choć w sumie takim czymś bym nie pogardził http://i.pinger.pl/pgr471/320d33cc001cac924a5afeb6/project346_1.jpg
OdpowiedzUsuńDrzym, czym Ty się jarasz? taki cruiser jest beznadziejny. Ciężki, mułowaty, niepraktyczny, amerykański. Rower to nie tylko brzęcząco, kwicząco dryn dryn rowerzysta. Kto nie zaznał 3 cyfrowej prędkości na rowerze, zjazdu leśnym szlakiem jesienną porą, kontaktu z przyrodą nie zrozumie ile radości daje rowerowanie. Dlatego zachęcam - rower powinien być takim samym wyposażeniem samochodu jak koło zapasowe. Myk myk składaczek, wsiadam i pędzę deptakiem nie ,martwiąc się o strefę parkowania.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą może pokuszę się o test tego typu rowerów?
A ja lubię wszystko co lifestylowe :) z moimi płucami to ja nie wyciągam dwucyfrowych osiągnięć na liczniku- więc taki cruser dla nudnego człowieka mi wystarczy :P
OdpowiedzUsuń