niedziela, 24 czerwca 2012

Czy dostawczak może być premium?


Jako Mini maniak mam zaszczyt zakomunikować Państwu, że na rynku właśnie debiutuje najlepiej jeżdżący dostawczak wszech czasów: Mini Clubvan.
Na tym mój optymizm zakończymy w tej notce, a teraz przejdziemy do chłodnej analizy: Rzekomo Clubman nie sprzedaje się w dostatecznej i zadowalającej jego właściciela liczbie egzemplarzy, w związku z tym zdecydowano się na ten, moim zdaniem dość desperacji krok i wymontowano z niego tylne siedzenia a miejsce szyb zajęła blacha, dodatkowo zamontowano wymowną kratę tuż za oparciem siedzenia kierowcy i pasażera i taaaaa daaaaa dam- Clobvan.
Wielokrotnie pisałem, że klienci czasem są w stanie wybrać coś droższego, nie koniecznie kierując się logiką, która nakazywałaby wybór zawsze tańszego, tylko po to by obcować ze sztuką tworzenia samochodów, a nie z kolejnym wytworem jałowego koncernu, który kładzie nacisk na sprzedaż. Ale czy Clubvan poprawi sprzedaż Clubmana?

Mini na swoim profilu na FB dodaje ciekawe zdjęcia sugerujące, kto mógłby się nim zainteresować: galerie, ogrodnicy, kwiaciarnie. Ja nawet wyobraziłem to sobie i zwizualizowałem: jakaś firma a w niej cała flota gustownie oklejonych Mini Clubvanów (najlepiej w tym kolorze zielonym), ale za chwilę sprowadziłem samego siebie na ziemię. Mini ma jedno z najbardziej dopracowanych podwozi w swojej klasie, za co BMW należą się wielkie ukłony. Jest to samochód, który w zakrętach daje taką frajdę, której do tej pory w żadnym przednionapędowcu nie mogłem poczuć. Ten samochód aż skłania by mocniej cisnąć pedał gazu, by ostrzej dohamowywać, by redukować biegi na jeszcze niższe i by wybierać te najbardziej kręte odcinki drogi, których w mojej okolicy nie brakuje. A Clubman, na którym oparty jest Clubvan ma dodatkowo większy rozstaw osi, więc stabilność tego pojazdu i prowadzenie są jeszcze lepsze. I właśnie! Wyobraźcie sobie: Drzym zakłada kwiaciarnie (nie żeby konkurować z Rodzicami Madzi ;) ale jak kilku osobą wiadomo, mam bzika na tym punkcie) pakuje pojemniki z kwiatami do Clubvana, a następnie wybiera tę najbardziej krętą drogę do klienta. To jak po przejechaniu tego odcinka, tym wspaniale jeżdżącym dostawczakiem będą wyglądały kwiatki? Właśnie! Kwiatków nie będzie, a ziemia z nich będzie się walała, po całym przedziale załadunkowym. I tak będzie z wszystkim, co zapakujemy na przedział ładunkowy.
I jeszcze jedno pytanie. Mini, niegdyś auto dla ludu Zjednoczonego Królestwa, ale obecnie taka mała perełka w koronie BMW, premium perełka. Czy wypada marce premium produkować dostawczaki? A może rzeczywiście, jest potrzeba premium dostawczaka?
Nie wiem jak Wy się na to zapatrujecie, ale ja już kombinuję jak wziąć go na moją firmę, albo jak nie na moją to na firmę mojego Taty. Po raz pierwszy pojawia się realna szansa na nowe Mini w moim garażu! AAAAAAAA!!! 















3 komentarze:

  1. hmm... No to tak, albo zrobili je pod Ciebie. Albo zwariowali. Albo zrobili to z przewrotności. Albo ... Albo się to zacznie sprzedawać :]

    Niezbyt głupi pomysł, ale też i niezbyt trafiony. Ciekawe co z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja powiem Ci szczerze w kontekście tego Mini czuję się coraz bardziej jak drink Bonda- Vesper- wstrząśnięty a nie mieszany....tak naprawdę to odczucia co do niego są jak parabola. Mieć Mini- super, ale z drugiej strony mieć Mini dostawczaka :/, ale mieć a nie mieć? No i zapewne w tym modelu będzie się to wiązało z ograniczeniami stylistycznymi, no i zapewne nie będzie można zamówić JCW :P ach: serce rozdarte

    OdpowiedzUsuń
  3. O mam dla niego pseudonim: Betoniarka- bo w przestrzeni bagażowej wszystko się wymiesza jak w komorze betoniarki :D

    OdpowiedzUsuń