Nie lubię kompromisów w motoryzacji. Dla mnie prawdziwy
samochód musi powstać na przekór rynkowi, musi być bezkompromisowy, musi być
odrobinę…. bezsensowny. Generalnie kompromisy w motoryzacji prowadzą do
powstania takich pojazdów jak……VW Golf. Po prostu nudnego, bez duszy, do
przesady dopracowanego, do przesady poręcznego. Jednak czy w motoryzacji może
istnieć coś, co można by określić mianem ,,dobrego kompromisu”? Dotychczas
takie sformułowanie w odniesieniu do motoryzacji, przywodziło mi na myśl jedno
słowo- oksymoron (jeśli nie kojarzycie, co to, sprawdźcie w Wikipedii- jest
dość dokładnie wytłumaczone), jednak po zaawansowanych przemyśleniach, mogę
powiedzieć, że są dziedziny, w których możemy mówić o dobrym kompromisie.
Jakie? Załóżmy taką sytuację- jesteśmy młodymi przedsiębiorcami z branży np.
ogrodniczej- potrzebujemy busa, do przewozu worków z torfem, do przewozu
kwiatków, ale jednocześnie jesteśmy fascynatami motoryzacji i nie chcielibyśmy
rezygnować ze swoistej ,,zadziorności”, jaka jest nam bardzo bliska. Albo inna
sytuacja: jesteśmy ojcem rodziny: dwójka dzieci, pies i (niestety) żona, czy
musimy rezygnować z przyjemności podróżowania mocnym i dynamicznym samochodem
na rzecz nudnego, powolnego i wyglądającego przenudnie vana? Otóż muszę
wszystkim obwieścić wszem i wobec że, nie! A w tej kwestii, głos motoryzacyjny
postanowił zabrać Ford. Bo oto Ford, ma w swojej ofercie dwa samochody, które
idealnie wpisują się w scenariusze napisane wcześniej przeze mnie, chodzi tu o
S-Maxa, oraz o Transita Sportvana.
Ryzykownym posunięciem, ze strony Forda było wprowadzenie w
jednym segmencie dwóch modeli samochodów, jednak Ford poszedł na całość i
zafundował sobie w klasie dużych vanów, aż dwa modele. Doświadczenie speców od
marketingu mówi o tym, że jeden producent nie powinien sam doprowadzać do
sytuacji, kiedy to w jego produkty konkurują między sobą, a S-Max i Galaxy
drugiej generacji to robią. Czy na pewno? Niezupełnie Galaxy skierowany jest do
klientów o znacznie bardziej spokojnej naturze, którzy niekoniecznie cenią
dynamikę, na pierwszym miejscu w samochodach typu van cenią przestrzeń. S-Max wręcz przeciwnie, jest uosobienie
właśnie wspomnianego wcześniej dobrego kompromisu . Wystarczy spojrzeć na ten samochód,
by mimo wielkich rozmiarów zauważyć detale, które wpuszczają w jego design
powiew dynamiki, cała bryła samochodu jest zwarta i wygląda naprawdę bardzo
dobrze. Imitacje wylotów powietrza na bokach sugerują, że mamy do czynienia z
naprawdę dużymi jednostkami napędowymi, które wymagają dodatkowego chłodzenia,
podobnie jak duży wlot powietrza w zderzaku.
Nieprawdą jest też stwierdzenie, że S-Max i Galaxy są to bliźniaki technicznymi,
bo w trakcie rozmowy z człowiekiem, który pracował w serwisie Forda
dowiedziałem się, że różnią się one w sposób zasadniczy. Ale tak naprawdę, samochód jest przełomem w
motoryzacji. Do czasu, gdy wszedł on do sprzedaży vany były nudne, a głównymi założeniami,
jakie miały spełniać to przestrzeń, bezpieczeństwo i przytulność. Ford z
S-Maxem poszedł w innym kierunku- mamy samochód, który wygląda dynamicznie, ma
mocne silniki, a przestrzeń (w stosunku do Galaxy) nie jest w nim priorytetem,
choć nie można powiedzieć, że jest on mały i ciasny.
A co do Transita Sportvana, jest to tak naprawdę zwykły
Transit, jednak dzięki zabiegom stylistycznym, zyskał on bardzo dynamiczny
wygląd. Jakie to zabiegi? Transita Sportvana z daleka poznamy po szerokich dwóch
pasach biegnących wzdłuż krótkiej maski, które przywodzą na myśl te z Forda GT,
jak również po nisko profilowych oponach nałożonych na bardzo efektowne
alufelgi. Mamy w nim również nakładki na nadkola, które mają sugerować, że auto
jest szersze, oraz imitację podwójnego wydechu pod tylnym zderzakiem ( niestety
jest to tylko imitacja, ponieważ nie wydobywają się z niej jakiekolwiek gazy).
Sam samochód cieszy się sporym zainteresowaniem, mimo że można go mieć z
najniższym dachem, oraz w najkrótszej wersji. Historia tego samochodu jest
bardzo prosta. Najpierw Ford, z okazji rocznicy powstanie pierwszego Transita
(lub jego zwycięstwa w wyścigu, bo tak- nie przesłyszeliście się się- Transity
również kiedyś się ścigały) wypuścił w UK wersję limitowaną, która zeszła jak
na pniu, później kolejne wznowienia tejże wersji, by na końcu umieścić ją, jako
regularna wersja w cenniku Forda. Samochód jest naprawdę wyjątkowy, miałem
okazję kilka razy widzieć go na żywo i na serio, robi wrażenie. Nie przejdziesz
obok niego nie zwracając uwagi, tak jak na miliony innych busów, które krążą po
naszych ulicach, ale zawsze przyciągnie Twoją uwagę. I bardzo dobrze! Takich
samochodów powinno być więcej. Wiem, ze prowadząc firmę transportową, będąc
kurierem DHLu, zwraca się uwagę na inne czynniki wybierając busa, ale jest też nisza
klientów- jak choćby podany wcześniej przykład, którzy wybierają Transita
Sportvana. Bo co, tak naprawdę liczy się w samochodzie dla takiego np.
ogrodnika? Przestrzeń, a transit w tej wersji zmieści trzy europalety.
Jedna tylko uwaga do niego- przeczytałem kiedyś opinie
jednego dziennikarza motoryzacyjnego, że szkoda ze zamiast standardowych foteli
w szoferce, nie można opcjonalnie zamówić, sportowych kubełków i zgadzam się z
tą opinią. Apelujemy do Forda, o dodanie do opcji w tym modelu sportowych
kubełków Recaro- nawet, jeśli miałoby się do odbić, na zniknięciu jednego miejsca
(w standardzie z przodu zmieszczą się 3 osoby).
P.S.
1. Wejście do tej niszy rynkowej planował również Opel, stąd
też przymiarki w postaci Opla Vivaro VPC, jednak nie wszedł on do produkcji.
Prawdą jest również fakt, że Zafira występowała też w wersji OPC, która nie
była nudna, smutna i wolna, jednak w mojej wypowiedzi chodzi o vana, który
powstał tylko i wyłącznie z takim zamierzeniem by być sporty a nie, jako jedną
z jego wersji.
2. Felieton nie zawiera lokowania produktu, nie był też
inspirowany przez firmę Ford odpowiednim przelewem na moje konto- jesteśmy
niezależnym blogiem motoryzacyjnym i całość tekstu powstała w sposób naturalnej
inspiracji.
Co sądzicie o tych samochodach? O tym ,,dobrym kompromisie"? Na wasze opinie czekam w komentarzach.
OdpowiedzUsuńnapiszę jedno - S-MAX ma to do siebie, że podoba się większości moich kolegów, koleżanki mówią, że ujdzie, osobiście przyznaję Ci Mateuszu rację, że jest na co popatrzeć i czym pojeździć, ale ... ale ... NO ALE dopóki nie dorobiłabym się gromadki dzieci tudzież stada kotów czy psów zdecydowanie nie skusiłby mnie sportowy pazur tegoż auta.
OdpowiedzUsuńStąd też ten tekst, żeby udowodnić, że gdy ma się dzieci, koty, psy to nie trzeba stawać się smutnym, starym zgredem :) i wsiadać do nudnego vana. A co sądzisz o Transicie?
OdpowiedzUsuń