czwartek, 3 maja 2012

Dobry kompromis? To coś takiego istnieje?


Nie lubię kompromisów w motoryzacji. Dla mnie prawdziwy samochód musi powstać na przekór rynkowi, musi być bezkompromisowy, musi być odrobinę…. bezsensowny. Generalnie kompromisy w motoryzacji prowadzą do powstania takich pojazdów jak……VW Golf. Po prostu nudnego, bez duszy, do przesady dopracowanego, do przesady poręcznego. Jednak czy w motoryzacji może istnieć coś, co można by określić mianem ,,dobrego kompromisu”? Dotychczas takie sformułowanie w odniesieniu do motoryzacji, przywodziło mi na myśl jedno słowo- oksymoron (jeśli nie kojarzycie, co to, sprawdźcie w Wikipedii- jest dość dokładnie wytłumaczone), jednak po zaawansowanych przemyśleniach, mogę powiedzieć, że są dziedziny, w których możemy mówić o dobrym kompromisie. Jakie? Załóżmy taką sytuację- jesteśmy młodymi przedsiębiorcami z branży np. ogrodniczej- potrzebujemy busa, do przewozu worków z torfem, do przewozu kwiatków, ale jednocześnie jesteśmy fascynatami motoryzacji i nie chcielibyśmy rezygnować ze swoistej ,,zadziorności”, jaka jest nam bardzo bliska. Albo inna sytuacja: jesteśmy ojcem rodziny: dwójka dzieci, pies i (niestety) żona, czy musimy rezygnować z przyjemności podróżowania mocnym i dynamicznym samochodem na rzecz nudnego, powolnego i wyglądającego przenudnie vana? Otóż muszę wszystkim obwieścić wszem i wobec że, nie! A w tej kwestii, głos motoryzacyjny postanowił zabrać Ford. Bo oto Ford, ma w swojej ofercie dwa samochody, które idealnie wpisują się w scenariusze napisane wcześniej przeze mnie, chodzi tu o S-Maxa, oraz o Transita Sportvana.
Ryzykownym posunięciem, ze strony Forda było wprowadzenie w jednym segmencie dwóch modeli samochodów, jednak Ford poszedł na całość i zafundował sobie w klasie dużych vanów, aż dwa modele. Doświadczenie speców od marketingu mówi o tym, że jeden producent nie powinien sam doprowadzać do sytuacji, kiedy to w jego produkty konkurują między sobą, a S-Max i Galaxy drugiej generacji to robią. Czy na pewno? Niezupełnie Galaxy skierowany jest do klientów o znacznie bardziej spokojnej naturze, którzy niekoniecznie cenią dynamikę, na pierwszym miejscu w samochodach typu van cenią przestrzeń.  S-Max wręcz przeciwnie, jest uosobienie właśnie wspomnianego wcześniej dobrego kompromisu . Wystarczy spojrzeć na ten samochód, by mimo wielkich rozmiarów zauważyć detale, które wpuszczają w jego design powiew dynamiki, cała bryła samochodu jest zwarta i wygląda naprawdę bardzo dobrze. Imitacje wylotów powietrza na bokach sugerują, że mamy do czynienia z naprawdę dużymi jednostkami napędowymi, które wymagają dodatkowego chłodzenia, podobnie jak duży wlot powietrza w zderzaku.  Nieprawdą jest też stwierdzenie, że S-Max i Galaxy są to bliźniaki technicznymi, bo w trakcie rozmowy z człowiekiem, który pracował w serwisie Forda dowiedziałem się, że różnią się one w sposób zasadniczy.  Ale tak naprawdę, samochód jest przełomem w motoryzacji. Do czasu, gdy wszedł on do sprzedaży vany były nudne, a głównymi założeniami, jakie miały spełniać to przestrzeń, bezpieczeństwo i przytulność. Ford z S-Maxem poszedł w innym kierunku- mamy samochód, który wygląda dynamicznie, ma mocne silniki, a przestrzeń (w stosunku do Galaxy) nie jest w nim priorytetem, choć nie można powiedzieć, że jest on mały i ciasny.



A co do Transita Sportvana, jest to tak naprawdę zwykły Transit, jednak dzięki zabiegom stylistycznym, zyskał on bardzo dynamiczny wygląd. Jakie to zabiegi? Transita Sportvana z daleka poznamy po szerokich dwóch pasach biegnących wzdłuż krótkiej maski, które przywodzą na myśl te z Forda GT, jak również po nisko profilowych oponach nałożonych na bardzo efektowne alufelgi. Mamy w nim również nakładki na nadkola, które mają sugerować, że auto jest szersze, oraz imitację podwójnego wydechu pod tylnym zderzakiem ( niestety jest to tylko imitacja, ponieważ nie wydobywają się z niej jakiekolwiek gazy). Sam samochód cieszy się sporym zainteresowaniem, mimo że można go mieć z najniższym dachem, oraz w najkrótszej wersji. Historia tego samochodu jest bardzo prosta. Najpierw Ford, z okazji rocznicy powstanie pierwszego Transita (lub jego zwycięstwa w wyścigu, bo tak- nie przesłyszeliście się się- Transity również kiedyś się ścigały) wypuścił w UK wersję limitowaną, która zeszła jak na pniu, później kolejne wznowienia tejże wersji, by na końcu umieścić ją, jako regularna wersja w cenniku Forda. Samochód jest naprawdę wyjątkowy, miałem okazję kilka razy widzieć go na żywo i na serio, robi wrażenie. Nie przejdziesz obok niego nie zwracając uwagi, tak jak na miliony innych busów, które krążą po naszych ulicach, ale zawsze przyciągnie Twoją uwagę. I bardzo dobrze! Takich samochodów powinno być więcej. Wiem, ze prowadząc firmę transportową, będąc kurierem DHLu, zwraca się uwagę na inne czynniki wybierając busa, ale jest też nisza klientów- jak choćby podany wcześniej przykład, którzy wybierają Transita Sportvana. Bo co, tak naprawdę liczy się w samochodzie dla takiego np. ogrodnika? Przestrzeń, a transit w tej wersji zmieści trzy europalety. 
Jedna tylko uwaga do niego- przeczytałem kiedyś opinie jednego dziennikarza motoryzacyjnego, że szkoda ze zamiast standardowych foteli w szoferce, nie można opcjonalnie zamówić, sportowych kubełków i zgadzam się z tą opinią. Apelujemy do Forda, o dodanie do opcji w tym modelu sportowych kubełków Recaro- nawet, jeśli miałoby się do odbić, na zniknięciu jednego miejsca (w standardzie z przodu zmieszczą się 3 osoby).


P.S.
1. Wejście do tej niszy rynkowej planował również Opel, stąd też przymiarki w postaci Opla Vivaro VPC, jednak nie wszedł on do produkcji. Prawdą jest również fakt, że Zafira występowała też w wersji OPC, która nie była nudna, smutna i wolna, jednak w mojej wypowiedzi chodzi o vana, który powstał tylko i wyłącznie z takim zamierzeniem by być sporty a nie, jako jedną z jego wersji.
2. Felieton nie zawiera lokowania produktu, nie był też inspirowany przez firmę Ford odpowiednim przelewem na moje konto- jesteśmy niezależnym blogiem motoryzacyjnym i całość tekstu powstała w sposób naturalnej inspiracji. 




3 komentarze:

  1. Co sądzicie o tych samochodach? O tym ,,dobrym kompromisie"? Na wasze opinie czekam w komentarzach.

    OdpowiedzUsuń
  2. napiszę jedno - S-MAX ma to do siebie, że podoba się większości moich kolegów, koleżanki mówią, że ujdzie, osobiście przyznaję Ci Mateuszu rację, że jest na co popatrzeć i czym pojeździć, ale ... ale ... NO ALE dopóki nie dorobiłabym się gromadki dzieci tudzież stada kotów czy psów zdecydowanie nie skusiłby mnie sportowy pazur tegoż auta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stąd też ten tekst, żeby udowodnić, że gdy ma się dzieci, koty, psy to nie trzeba stawać się smutnym, starym zgredem :) i wsiadać do nudnego vana. A co sądzisz o Transicie?

    OdpowiedzUsuń