piątek, 25 maja 2012

Badania rynku wskazują…


Ostatnio znowu od kogoś dostałem link do strony, na której rzekomo miała znajdować się ankieta niezbędnie potrzebna jakiemuś studentowi do jego pracy dyplomowej, a na której w rzeczywistości znajdowały się badania dotyczące rynku usług. Jak już otworzyłem i kiedy się zorientowałem, że ktoś w bezczelny sposób mnie naciągnął, bym poświęcił swój czas stwierdziłem: Czemu nie? Czemu nie mam pomóc komuś zarobić trochę grosza? Niestety przy 120 pytaniu, najpierw strona się zacięła, po czym ja sam się zirytowałem i porzuciłem pomysł wypełniania tego od początku. A jeśli nawet moje odpowiedzi gdzieś się zachowały i ktoś chciałby wykorzystać oddane przeze mnie odpowiedzi do badania rynku, obawiam się, że mu się nie przydadzą, ponieważ standardowo brakowało mi możliwości odpowiedzi, które zupełnie oddawałby moje odczucia.
I teraz jedno przemyślenie nim przejdę do sedna: dlaczego ludzie muszą wymyślać takie historie, że jakiś student tego niezbędnie potrzebuje, zamiast po prostu powiedzieć: Stary potrzebuję Twojej pomocy- chcę dorobić kasę, weź poświęć mi trochę swojego czasu i wypełnij ankietę składającą się z 200 pytań. Oczywiście powiedziałbym: Czy Cię po….200 pytań? Po czym jednak bym usiadł i wypełnił.
Te badania rynku wyzwoliły we mnie pewne przemyślenie, bo o to nieraz spotykałem się z tym, że jakiś producent samochodów wypuszczał modele, które miały wbijać się idealnie w potrzeby rynku, a były po prostu nazbyt optymistycznym odczytywaniem takich badań. Np. kilka lat temu Renault i Opel zasugerowały się ankietami, z których wynikało, że użytkownicy samochodów pokroju Audi A6, Mercedesa klasy E i BMW 5, nie chcą już jeździć klasycznymi sedanami. Podnieceni tym sondażem opracowali i wypuścili samochody, które miały konkurować w tej klasie i nie były sedanami- mowa tu o Renault Vel Satis i Oplu Vectrze w wersji Signum (to moja wersja- oficjalnie samochód nazywał się Opel Signum) i odnieśli tymi modelami spektakularną klęskę.


 Nie będę oceniał jednego i drugiego samochodu, z tego miejsca, nie o tym ma być ten tekst- powiem tylko zabrakło rozsądku w działaniu. Badanie jasno i wyraźnie mówiło o tym, że menadżerowie chętnie zrezygnowaliby z sedanów, ale nikt się ich nie zapytał, na rzecz, jakiego nadwozie. Okazało się, że większość menadżerów dotychczas podróżujących sedanami wybrała SUVy pokroju X5, ML i Q7- na tym polegała wtopa Renault i Opla. Ale zastanówmy się, czy w tym segmencie jest możliwość konkurowania o klientów modelem z nadwoziem hatchback? Jestem przekonany, że można, należy wziąć naukę z porażki Renault i Opla i z odpowiednią starannością podejść do tematu, nie szczędząc finezji oraz jakości i stworzyć odpowiedni samochód, może jeszcze dodać atrakcyjny design, oraz nazwę….hmm….jakby tu nazwać taki wóz…..może DS5? Tak DS5 będzie idealne!
Miałem okazję dokładnie przyjrzeć się Citroenowi DS5 kilka dni temu i wywarł na mnie niesamowite wrażenie! Po pierwsze w aucie za ok 130 tys. złotych po zajęciu miejsca za kierownicą, poczułem się jak w aucie za 250, albo i 400 tys. zł. Dosłownie jak w czymś sygnowanym trójzębem od Maserati, a nie jak w dużym hatchbacku od Citroena. Czyli punkt 1.został zrealizowany- ten francuski producent uwzględnił zarzuty stawiane Oplowi Signum i Renault Vel Satis, we wnętrzu nie ma mowy o prostocie, o kiepskich materiałach, o tandecie i nawet mimo tego, że jest to auto mniejsze nisz C5, od razu czujemy to, że jest to coś więcej niż C5, że mamy do czynienia z czymś bardziej premium niż C5. Już nie wspomnę o tej jakże pięknej skórzana tapicerce z przeszyciami w kostkę, oraz podłużnemu zegarowi na desce rozdzielczej, który wygląda rewelacyjnie, choć przy świetle mało widać wskazówki- w ogóle kiepsko widać to, co znajduje się pod szkiełkiem zegara, ale to drobiazg.
Cała deska rozdzielcza jest umieszczona dość wysoko, więc z pozycji kierowcy i pasażera, czujemy się tak, jakby cały samochód nas obejmował i do nas idealnie przylegał- jak dobrze skrojony garnitur.
Co ciekawe zaskoczony byłem też przestrzenią z tyłu, bo po zajęciu miejsca na fotelu kierowcy powiedziałem: ,,oj- ale z tyłu ciasno- nie wiem czy nowy prezydent Francji nazbyt optymistycznie nie wziął tego samochodu, jako swój oficjalny pojazd” ale kiedy usadowiłem się na tylnej kanapie, okazało się, że mimo opadającego dachu, mam sporo miejsca nad głową, a i kolanami nie dotykam oparć siedzeń kierowcy i pasażera. Było to, bardzo zaskakujące przeżycie. W dodatku ten samochód oferuje całkiem duży bagażnik.
Muszę też dodać, że DS5 na żywo wygląda znacznie bardziej zadziornie i znacznie bardziej sportowo niż na zdjęciach, bo oglądając je miałem dużo zastrzeżeń, co do przodu- moim zdaniem trochę mało zadziornego. W rzeczywistości, wygląda on tak- jakby chciał połknąć asfalt i jest idealny.
I kto powiedział, że nie można robić dużych i przestronnych samochodów, które wyglądają rewelacyjnie. Cieszę się, że producenci samochodów zaczęli spoglądać na nie, jak na ozdobniki, jak na biżuterię, zamiast wcześniejszego podejścia- jako zwykłych maszyn użytkowych. Brawo Citroen! Drugi DS, którego miałem przyjemność poznać i dugi, który wywarł na mnie takie wrażenie! Czapki z głów!
Więcej zdjęć DS5 (między innymi tej skórzanej tapicerki) znajdziecie tutaj.

3 komentarze:

  1. A przypomniało mi się: Fiat miał również przygodę z segmentem D i samochodem nie sedan-mowa o Fiacie Croma, która tak naprawdę nie wiadomo czym była, hatchbackiem czy może kombi, ale była....

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak najlepszy jest Passat TDI...

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny Anonimowy! To Twoje zdanie, świadczy ono tylko o Tobie i o Twoim guście, więcej nie skomentuję...

    OdpowiedzUsuń