Back to the future

Volvo, od momentu przejęcie go przez Chińczyków można powiedzieć, że jest na sinusoidzie. Pierwsze miesiące po wprowadzeniu do sprzedaży XC60 i S60 V70 mogły wprowadzić nowych właścicieli w euforię, auta sprzedawały się wręcz wyśmienicie, ich nowoczesny design zupełnie zrywający z dotychczasowym dość kanciastym i bardzo stonowanym kształtem, został zastąpiony przez płynne krzywizny, delikatne przetłoczenia, długą maskę i dobrze się z nią komponującą przestrzenią pasażerką, a wszystko to w stylu trochę nawiązującym do czterodrzwiowych coupe Mercedesa. Fakt, wszystkie 3 modele były bardzo podobne, tak jakby brakowało pomysłów, w jaki sposób rozwinąć design tych nowych Volvo.  Wszystko zmierzało we właściwym kierunku i Szwedzi mogli być zadowoleni ze swojej pracy, wprawdzie początki były trudne, ale później szło lepie. Jeśli chodzi o początki.

Najistotniejszym problemem był system mający wyhamować do zera samochód, tak by nie dochodziło z winy Volvo do wypadków polegających na najechaniu na samochód poprzedzający, lub samochód stojący w korku. Niestety testy w obecności licznych dziennikarzy dowiodły, że Volvo się nie zatrzymuje, podobne testy zostały też przeprowadzone z rozwinięciem tego systemu, który miał zapobiegać najechaniu na pieszego. I tu skończyło się fiaskiem, gdyż auto mimo wielokrotnych prób wjechało w manekiny, później Volvo tłumaczyło się, że pieszy musi mieć w swoim ubiorze elementy odblaskowe, tak by system był w stanie zobaczyć pieszego.

 

Wszyscy spodziewali się, że zaważy to w sposób drastyczny na sprzedaży tych aut, ale tak się nie stało. Samochody Szwedzkiej marki sprzedawały się wyśmienicie. Momentalnie zaroiło się od V60, S60 i XC60 na drogach i parkingach. Później przeprowadzono facelifting C70 i C30 upodabniając je do większych braci. Efekt? Przez kilka dobrych lat w Polsce Volvo było najlepiej sprzedającą się marką premium. Jednak klienci w USA a później w Europie szybko znudzili się nowym designem. Tak jak na początku budził zachwyt, tak szybko doprowadzono do stanu opatrzenia, a tym samym auta, choć były/są ładne nie wzbudzały już takiego zainteresowania jak pierwotnie. W międzyczasie zadebiutowało V40 mały 5cio drzwiowy kompakt Szwedów, mający odebrać klientów Golfowi. Ale design cały czas był rozwinięciem tego zaprezentowanego w XC60, nie ewoluował. Trzeba przyznać, że obecny świat motoryzacji sprowadza się do stosowania sprawdzonych rozwiązań stylistycznych, ale nawet takie marki jak Audi, rozwijają swój design, nie popadając w stagnację. Każdy nowy model wnosi do designu coś nowego.

Jednak brak pomysłu na design nowych Volvo doprowadziło do drastycznego spadku sprzedaży. Prawda jest taka, że obecnie spora część dziennikarzy motoryzacyjnych typuje Volvo, jako kolejną markę, która skazana jest na rychłe bankructwo, zaraz po Seacie i Renault. Jak to? Otóż na największym rynku motoryzacyjnym, czyli w USA, sprzedaż Volvo jest zaskakująco niska. Nie dziwi zatem, że Szwedzi usiłują podtrzymać zamieszenie wokół nich i prezentują kolejne koncepty, zapowiadające nowy design i nowe modele. I tu trzeba przyznać, że nowa koncepcja designu Volvo wygląda bardzo elegancko, dystyngowanie, a zarazem daje obietnicę tego, że we wnętrzu skrywa odpowiednią moc. Pierwszy był zaprezentowany w 2013 roku Volvo Coupe Concept, który wracał do korzeni marki. Jego linie nadwozia przywodziły na myśl dawne Volvo z płaską kanciastą maską, a zarazem delikatne zaokrąglenia wprowadzały odrobinę świeżości. Takim samochodem, aż chciałoby się jeździć. Marzę o tym, by wszedł w niezmienionej formie do produkcji i by był obecny na rynku. Takiego auta brakuje, jako uzupełnienia dla niegdysiejszych pięknych coupe Mercedesa, z których Niemcy coraz częściej rezygnują, na rzecz szpanerskich 4-ro drzwiowych coupe. 

Design konceptów Volvo jest prosty i gdy na niego spogląda nasuwają się słowa „back to the future”.Skąd to określenie? Bo to ciekawa gra słów, która mówi o powrocie do przyszłości, czyli najprościej ujmując: czasem by zrobić krok w przód, należy zacząć od trzech kroków w tył. Volvo tym samym rezygnuje z lini nadwozia w stylu 4-ro drzwiowych coupe, na rzecz klasycznych kształtów, zamiast zakrzywionych elips-na powrót- proste linie. Wszystko utrzymane w takiej lekko zaokrąglonej kwadratowości (wiem brzmi dziwnie, jak kwadratura koła). Ale efekty końcowe podobają mi się jeszcze bardziej niż obecnie oferowane Volvo. Spójrzcie na następny koncept z początku tego roku XC Coupe concept, a następnie na zaprezentowany w Genewie Estete Concept, czyż nie wyglądają rewelacyjnie (ale nie mogę oprzeć się wrażeniu że design tego drugiego czerpie z konceptu Citroena Numero 9). We wnętrzu widać też rewolucję. Zrezygnowano z pływającej konsoli centralnej, na rzecz klasycznych acz eleganckich prostych kształtów. Jedna rzecz mnie zastanawia- a mianowicie fakt zastosowania na środku deski rozdzielczej wielkiego tabletu do sterowania wszystkimi urządzeniami, nie mniej z dawnych lat pamiętam, że Volvo starało się tak skonstruować urządzenia pokładowe, by szło je obsługiwać w rękawiczkach, tzn. przyciski musiały być odpowiednio duże by nie wcisnąć dwóch naraz. Ale jak obsługiwać w rękawiczkach tablet? 

I na sam koniec zasadnicze pytanie: czy może powrót do przeszłości, ku chwale przyszłości okaże się dla Szwedzkiej marki pod kierownictwem i kapitałem Chińskim wybawieniem, czy jednak doprowadzi do niechybnej jej śmierci?

Czas pokarze.