wtorek, 7 stycznia 2014

Bo do motoryzacji trzeba fantazji

Uściślijmy na wstępie, fantazji dobrze pojętej. A dlaczego? Często słyszymy, często czytamy opinie użytkowników i dziennikarzy, którzy to snują coraz to bardziej odważne wizje wyrwania się z tej korporacyjnej, nudnej i stonowanej motoryzacji. Efekty tych narzekań- nie ma żadnych efektów, produkcją i projektowaniem samochodów zajmują się księgowi, dla których lepszym autem jest VW Jetta, niż Citroen DS5. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, gdyby od początku historii samochodów wszyscy podchodzili do tego w ten sposób, nigdy nie rozwinęłaby się F1, NASCAR, oraz takie wybitne marki jak Ferrari, Alfa Romeo, Lamborghini, więc nie dziwcie się gdy mnie mdli, jak widzę kolejną prawie niczym się nie różniącą od poprzednika „nową”generacją Volkswagena Jetty, jakieś nowe Audi z „przeklejonym” przodem, czy nową Skodę (owszem są modele tych marek, które i u mnie powodują nutkę ekscytacji, ale o tym innym razem). Czy naprawdę nie ma już człowieka, który potrafiłby na przekór wszystkim tworzyć samochody z pasją? Czy na stołkach prezesów firm samochodowych muszą zasiadać księgowi?


Może sposobem na zdobycie klientów jest zrobienie czegoś na odwrót. Zamiast kopiować, zbudować coś od zera, na nowo zdefiniować jakąś klasę, bądź stworzyć nową klasę. Może najwyższa pora, by sięgnąć do historii i wskrzesić coś pięknego, tak jak zrobiło Ferrari. Gdy wszyscy spodziewali się konkurenta dla Porsche Cayenne, z czarnym rumakiem na masce, Ferrari owszem zrobiło model o 4 miejscach, na których (podobno) można całkiem komfortowo podróżować, zrobiło model, owszem z napędem na 4 koła, ale nie jest to SUV. Każdy kto się orientuje wie że chodzi o model FF, czyli tzw. shooting brake. Jego premierą Ferrari wzbudziło tyleż emocji, tyleż ciekawości i uznania, ale też pokazało że ma tupet, w pozytywnym rozumieniu tego słowa. Więc kiedy słyszę że Lamborghini będzie produkować SUVa, albo Bentley mdli mnie. Czyż i te firmy nie mogą postawić na odrobinę oryginalności.
Tak poza tym zastanawiam się czy szaleni Szejkowie, których to coraz bardziej spektakularne ewolucje na drogach podziwiamy w internecie, których to spektakularnymi tuningami się zachwycamy, nie mogą tupnąć i powiedzieć: „Hej Audi, chcemy czegoś oryginalnego, a nie kolejnego klona- płacimy- wymagamy”. Zresztą Mercedes jakby specjalnie z myślą o Szejkach wypuścił absolutnie szalony samochód, jak na Mercedesa model- klasę G 63 AMG 6x6. Tak się robi motoryzację! A jest mi źle, kiedy osoby po których spodziewałbym się odrobiny finezji ślinią się na widok SUVa od Lambo.

Co by na takie coś powiedział Ferruccio Lamborghini, który na złość Enzo Ferrariemu stworzył własny samochód sportowy? Czyż nie przewraca się w grobie? Od takiego włoskiego producenta, jak Lamborghini wymagałbym czegoś w stylu Italdesign Giugiaro Parcour, czyli modelu zdolnego podróżować w terenie, ale z drzwiami nadal unoszonymi do góry i centralnie umieszczonym silnikiem, o mocy zbliżonej do rakiety kosmicznej, niż do ulicznego krążownika, czegoś szalonego, pod sterownego, nawet odrobinę niebezpiecznego, niż wygodnego 4 osobowego wozidła.
Skoro ktoś lubi podróżować Aventadorem, albo Murcielago, skąd przekonanie że z miłą chęcią wybierze wygodnego, wysoko zawieszonego SUVa w stylu koncepcyjnego Urusa? 


Spójrzcie tylko jak zadziornie wygląda ten koncept od Giugiaro. Profil, który wprost przywodzi na myśl znaną z rajdowych tras Lancię Stratos, duże koła, małe wysoko umieszczone lusterka, napęd na cztery koła, wysuwany spojler, ukryte reflektory, centralnie umieszczony silnik. Czyż nie takie coś przychodzi Wam na myśl, kiedy słyszycie słowa pojazd terenowy od Lamborghini. Toż to wygląda, jak współczesne wcielenie słynnej Lancii. 






Zresztą podobną przymiarkę alternatywnego podejścia do samochodu sportowo-terenowego zrobiło, ku wielkiemu mojemu zaskoczeniu............. Audi, które zaprezentowało podobny model nazwany Nanuk Quattro w dodatku wyposażony w silnik diesla, swoją drogą pracowali nad tym modelem również z Italdesign Giugiaro.  Ciekawy jestem jak takie auto (oczywiście stosownie zmodyfikowane) spisywałoby się w Rajdzie Dakar, jeśli utrzymałoby się w czołówce, lub go wygrało, to dopiero byłaby promocja modelu.





I na koniec dodam jedno, jeszcze żaden menedżer/księgowy nie zasłynął w świecie motoryzacji! Jesteście w stanie wymienić choćby jedno nazwisko menedżera, który stworzył jakiś wybitny samochód? Ja nie potrafię, ale nazwiska pasjonatów, którzy mieli tupet, fantazję, determinację i potrafili kreatywnie myśleć, mogę Wam wymienić na jednym wydechu: Enzo Ferrari, Lamborghini, Horacjo Pagani, co ciekawe nawet byłbym w stanie wpleść w tę litanię nazwisko Chrisa Bangela, który zasłynął z projektowania ociężałych BMW (takich jak poprzednie BMW 7), ale trzeba przyznać że miał fantazję i realizował ją konsekwentnie

A co Wy o tym myślicie?  Które Lamborghini wolelibyście spotkać na drodze Urus, czy coś w stylu Parcour? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz